Niejasności, jakie narosły wokół umów lojalnościowych dla specjalistów zatrudnionych w publicznych szpitalach, mogą być groźne dla pacjentów. Jak wynika z informacji resortu zdrowia, dyrektorzy placówek nie są pewni, czy mogą wysyłać lekarzy z lojalkami na konsultacje do innych lecznic. Konsultować w „obcej" placówce boją się także niektórzy specjaliści z podpisanymi lojalkami. A ich diagnozy są często kluczowe dla zdrowia, a nawet życia pacjenta.
Czytaj także: Lekarze podpisują lojalki - pacjenci w powiatach bez opieki
Będą zmiany
Resort zdrowia przyznaje, że wątpliwości interpretacyjne pojawiają się szczególnie w przypadku szpitali, które wykazują konsultantów w harmonogramie zasobów potrzebnym do podpisania umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jeśli ich nazwisko nie figuruje w harmonogramie obcego szpitala, placówka macierzysta nie boi się ich „wypuszczać", a „wypożyczająca" – korzystać z ich usług.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski przyznaje, że taka sytuacja może być niebezpieczna dla zdrowia pacjentów, i zapowiada uregulowanie sytuacji prawnej konsultujących z lojalkami. – Być może konsultacja specjalistyczna w innym szpitalu zostanie wyodrębniona jako nowy produkt w koszyku świadczeń gwarantowanych – zapowiada.
Z konsultacji lekarzy spoza jednostki najczęściej korzystają szpitale jednoprofilowe, np. psychiatryczne, kardiologiczne, położnicze czy onkologiczne. Chodzi o choroby współistniejące przy głównym schorzeniu – kłopoty kardiologiczne, neurologiczne czy ortopedyczne u pacjentki w ciąży, objawy ze strony innych narządów u pacjentów poddawanych toksycznej chemioterapii w placówkach onkologicznych. W takich wypadkach kluczowe jest, by obejrzał ich specjalista innej dziedziny.