Lekcja kapitalizmu w szpitalu

Lecznicę w Jaworznie uratowano, tworząc pierwszą w kraju spółkę pracowniczą

Publikacja: 16.01.2008 02:31

Lekcja kapitalizmu w szpitalu

Foto: Rzeczpospolita

Lekarze i pielęgniarki ze szpitala w Jaworze na Dolnym Śląsku popierają żądania płacowe kolegów z innych placówek, ale sami o proteście nie myślą.

– Ten szpital to taki rodzinny interes, przecież sobie nie podetniemy gałęzi – mówi dr Ryszard Supel, ordynator na oddziale internistycznym i właściciel 4 proc. udziałów Jaworskiego Centrum Medycznego.

Zresztą na zarobki nie ma co narzekać. Średnia płaca lekarza na kontrakcie to 38 zł za godzinę, a pielęgniarki na umowie o pracę – 15 zł. – Pilnujemy, by nie było za dużych dysproporcji między tymi grupami zawodowym – mówi dr Joanna Madejczyk-Białowąs, prezes JCM.

Efekt? Zamiast o protestach pracownicy myślą o odłożeniu pieniędzy na udziały. Kiedyś kupowali po jednym, teraz biorą po kilka. – To najlepsza lokata – uważa pielęgniarka Leokadia Ignatiuk. Dywidendy przez najbliższe 15 lat mieć nie będzie. – Ale dobra pensja wypłacana na bieżąco to też coś.

– Przez rok zrobiono tu więcej niż przez ostatnie 20 lat – dodaje Grażyna Jasińska, technik rentgenolog.

Gdy w maju 2006 r. powstała jaworska spółka pracownicza, perspektywy widziało znacznie mniej osób. – Spółkę zawiązaliśmy poniekąd dzięki EuroMediCare – śmieją się dziś w JCM.

Dwa lata temu gruchnęła wieść, że ta wrocławska spółka giełdowa i największa w Polsce sieć prywatnych szpitali chce kupić ich lecznicę. Na pracowników padł strach. W Ząbkowicach Śląskich z przejętego przez EMC szpitala odeszło 3/4 lekarzy. Ktoś wpadł na pomysł, by przejąć placówkę od starostwa. Na wykupienie udziałów zdecydowało się 85 z ok. 160 pracowników. Każdy kupił po jednym, za 500 zł.

Za blisko 45 tys. zł załoga miała zapewnione miejsca pracy. Starostwo przejęło 24-milionowy dług szpitala. Wydzierżawiając majątek na 15 lat i zwalniając na pięć lat spółkę z czynszu, zagwarantowało sobie notarialnie pełną obsługę medyczną mieszkańców.

Prezes JMC Madejczyk-Białowąs, wcześniej ordynator oddziału internistycznego i dyrektor ds. lecznictwa, bała się chyba najbardziej. Bo starostwo zdjąwszy ze szpitala dług, zwinęło też parasol ochronny.

– Chodziłam po korytarzach i gasiłam zbędne światła, żeby mi się pieniądze bilansowały – wspomina. Strach przeszedł jej po pół roku, gdy do spółki przystąpiła wrocławska firma Medicus. Nie zasiliła JCM wielkimi pieniędzmi, bo udziały innych inwestorów nie mogą przekroczyć 49 proc. – Ale skoro ludzie z branży uznali, że warto, pomyślałam: to się musi udać – opowiada pani prezes.

Pracownicy zainwestowali w szpital już pół miliona złotych – głównie w przestronną izbę przyjęć z nowoczesnym ambulatorium i w oddział intensywnej terapii. Znacznie więcej pieniędzy potrzeba na remont sal szpitalnych. – Za kilka lat będzie tu jak w izbie przyjęć – jest pewny wiceprezes Andrzej Śrutwa.

Dopóki spółka pracownicza nie skorzysta z prawa pierwokupu – musi jednak najpierw zainwestować 15 proc. wartości szpitala – trudno będzie zdobyć na to pieniądze. Zewnętrzni inwestorzy nie mogą zaangażować się kapitałowo bardziej niż pracownicy. Trudno na razie liczyć na usługi komercyjne. Wpływy są poniżej 5 proc. budżetu, a zarząd ocenia, że w najlepszym przypadku nie przekroczą 10 proc. Prezes Madejczyk-Białowąs wie, że pracownicy będą musieli po raz kolejny podwyższyć kapitał. Drugie tyle dołożą inwestorzy, którzy przystąpią do spółki. – Musimy kupić szpital, bo żaden bank nie da kredytu na pomnażanie majątku starostwa – mówi prezes.

Czteroodziałowy szpital zapewnia dziś pracę 160 osobom, w tym 26 lekarzom i 70 pielęgniarkom. W zeszłym roku przyjął ok. 4 tys. chorych. – To o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Przechodzą do nas pacjenci, którzy mają bliżej do Kamiennej Góry i Złotoryi – mówi Andrzej Śrutwa.

Madejczyk-Białowąs podkreśla, że o 20 proc. wzrósł wskaźnik wykonanych procedur. – To oznacza, że wyższa jest jakość leczenia – wyjaśnia.

Elżbieta Witek, legnicka posłanka PiS, która zaangażowała się w tworzenie spółki pracowniczej, uważa, że to drogowskaz jak należy przekształcać polską służbę zdrowia: – Formuła jest bardziej efektywna niż spółki prawa handlowego, nadal podlegającej samorządowi. A pracownicy współwłaściciele sami dopilnują, by nie doszło do jakiejś dziwnej prywatyzacji.

– Spółka pracownicza to najszybsza lekcja kapitalizmu – uważa dr Supel. – Na początku to prezes biegała i gasiła światło, teraz zbędne żarówki pracownicy wygaszają niemal odruchowo.

Ochrona zdrowia
Szpital w Nysie z długiem po powodzi. Dlaczego NFZ żąda zwrotu pieniędzy?
Ochrona zdrowia
Choroby rzadkie i zdrowie kobiet w nowym programie prac unijnej komisji zdrowia
Ochrona zdrowia
„Zero tolerancji” dla agresywnych pacjentów. Szpitale oczekują zmian prawnych
Ochrona zdrowia
Wyzwania dla opieki długoterminowej będą rosnąć
Ochrona zdrowia
Będzie ostrzejsza kara za napaść na lekarza lub ratownika medycznego