W czyje ręce polskie osocze

Do końca roku resort zdrowia zdecyduje, czy szwajcarska firma Octapharma zbuduje fabrykę w Polsce

Publikacja: 13.10.2011 03:52

W latach 2006 – 2011 państwo na sprzedaży nadwyżek osocza zarobiło ponad 50 mln euro. A tylko na czę

W latach 2006 – 2011 państwo na sprzedaży nadwyżek osocza zarobiło ponad 50 mln euro. A tylko na część wytwarzanych z niego leków, kupionych od zagranicznych firm, wydało ok. 245 mln euro

Foto: Fotorzepa

Wybory parlamentarne opóźniły podjęcie decyzji w sprawie budowy polskiej fabryki przetwarzania osocza.

Po pierwszym etapie w konkursie została już tylko jedna firma – szwajcarska Octapharma. Już niebawem resort zdrowia ma rozstrzygnąć, czy ostatecznie zwyciężą Szwajcarzy.

– Decyzja w sprawie wyłonienia inwestora zapadnie do końca roku – mówi „Rz" Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.

Nasz surowiec, leki z zagranicy

Dziś polskie osocze, którego uzyskuje się rocznie ok. 250 tys. litrów, jest wykorzystywane

w kraju w 30 proc. – głównie w szpitalach. Resztę, z której można produkować leki ratujące życie, sprzedaje się w konkursach zagranicznym firmom.

Z danych resortu wynika, że w latach 2006 – 2011 państwo na sprzedaży osocza zarobiło ponad 50 mln euro.

Jednocześnie wydało krocie na zakup leków osoczopochodnych, które zostały wyprodukowane za granicą.

Ile dokładnie? Nie wiadomo. Ministerstwo ma tylko dane dotyczące finansowanych przez resort i NFZ programów walki z hemofilią (zakup czynników krzepnięcia krwi). W latach 2006 – 2011 wydano na to prawie 850 mln zł (ok. 245 mln

euro). Do tego należałoby jednak doliczyć jeszcze wydatki szpitali na inne leki otrzymywane z osocza, m.in. albuminy i immunoglobuliny (używane podczas operacji chirurgicznych, transplantacji oraz w leczeniu oparzeń).

– To dziesiątki, jeśli nie setki milionów złotych rocznie – ocenia prof. Wiesław Jędrzejczak, krajowy konsultant ds. hematologii.  Dodaje, że wybudowanie w Polsce fabryki przetwarzania osocza spowoduje zmniejszenie cen wytwarzanych z niego leków. – Każdy, kto wejdzie do Polski, będzie w stanie produkować taniej niż np. w Szwajcarii – przekonuje. – Atutem jest też fakt, że polskie osocze jest wysokiej jakości.

Profesor podaje jeszcze inny ważny powód:  – Wybudowanie fabryki przetwarzania osocza ma być gwarancją dla chorych, że w przypadku kryzysu leków osoczopochodnych w Polsce nie zabraknie. Wprawdzie na razie rynek jest ustabilizowany, ale zdarzały się momenty kryzysu, jak np. wybuch wojny w Iraku, gdy pojawiły się problemy z albuminą, której zapasy na całym świecie wykupiła armia amerykańska.

Bez wsparcia państwa

Rząd Donalda Tuska decyzję o budowie zakładu przetwarzania osocza w Polsce podjął na początku sierpnia 2010 r. Resort zdrowia konkurs w tej sprawie rozpisał 21 grudnia 2010 r.

Zwycięska firma ma zbudować fabrykę do produkcji leków z osocza na potrzeby kraju. Będzie musiała sfinansować całą inwestycję z własnych pieniędzy. Państwo nie dołoży ani złotówki. Nie udzieli też żadnych gwarancji ani poręczeń.

Takie bezpieczne podejście państwa jest wynikiem afery przy poprzedniej próbie budowania fabryki.

Afera LFO

Skandalem zakończyła się bowiem pierwsza próba wyłonienia inwestora podjęta w okresie rządów SLD w 1997 r.

Okazało się, że mimo wcześniejszych założeń inwestor – spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) – otrzymał państwowe poręczenia pod kredyt potrzebny na budowę fabryki.

Firma zaciągnęła 32 mln dolarów kredytu od konsorcjum bankowego. Wykorzystała 21 mln dolarów. Jednak fabryka nie powstała. Zbudowano tylko dwie hale, a produkcja nigdy nie ruszyła.  Banki wyegzekwowały od Skarbu Państwa jako poręczyciela prawie 61 mln zł.

W 2001 r. prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie i stwierdziła, że część pieniędzy w LFO została zdefraudowana.

Osiem lat później do sądu trafił akt oskarżenia nie tylko przeciwko właścicielom spółki, ale również przeciw państwowym urzędnikom. Prawomocne wyroki nie zapadły do dziś.

– Cóż, tamta afera cały czas nad nami wisi i mamy świadomość, że nie jest to łatwa sprawa – przyznaje „Rz" wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Zdrowia. Dlatego kierownictwo resortu zwróciło się z prośbą o monitorowanie procedury przez ABW.

Monopol na zakup

Firma, która zwycięży w trwającym konkursie, będzie otrzymywać w całości nadwyżki polskiego osocza.

Jednak nie tylko monopol na jego zakup będzie korzystny dla inwestora. Fabryka – jak twierdzi resort zdrowia w przesłanym do „Rz" piśmie – miałaby zapewnić dostęp do leków osoczopochodnych na terenie Polski. W praktyce oznaczałoby to umieszczenie w programach finansowanych przez ministerstwo i NFZ, a co za tym idzie – pewne zyski dla inwestora.

Nie będzie mógł on jednak dyktować zbyt wygórowanych cen medykamentów.

„Zaopatrywanie jednostek ochrony zdrowia [np. szpitali – red.] będzie następować zgodnie z ustawą – Prawo zamówień publicznych w sposób zapewniający zachowanie uczciwej konkurencji oraz równe traktowanie wykonawców" – wyjaśnia resort.

Na konkurs wpłynęły trzy oferty – amerykańskiego koncernu farmaceutycznego Baxter, polskiej spółki Biomed Lublin i szwajcarskiej firmy Octapharma. Przedstawiciele tej ostatniej firmy jeszcze przed rozpisaniem oficjalnego konkursu – na początku września 2010 r. – spotkali się z urzędnikami Ministerstwa Zdrowia.

Resort  zaprzecza, by rozmawiano wówczas o konkursie. Twierdzi, że poruszano tylko kwestię sprzedaży osocza. Octapharma, jak wynika z danych ministerstwa, w ostatnich pięciu latach kupiła prawie 530 tys. litrów osocza. Jest bowiem głównym odbiorcą nadwyżek polskiego surowca.

Jednak Octapharma w piśmie do „Rz" stwierdziła, że wtedy m.in. „została poinformowana o statusie prac nad przygotowaniem postępowania konkursowego dotyczącego wybudowania fabryki przetwarzania osocza w Polsce".

W trakcie konkursu o spotkania z urzędnikami zabiegał też Biomed Lublin. Ministerstwo nie zaprosiło firmy na rozmowy.

W lipcu tego roku resort zdrowia stwierdził, że tylko Octapharma spełnia wymogi konkursu, i dopuścił Szwajcarów do kolejnego etapu konkursu.

Szwajcarska firma ma problemy. W 2010 r. sąd w Niemczech wydał orzeczenie nakazujące jej wypłatę odszkodowania za korzystanie przez lata bez licencji z opatentowanej technologii wytwarzania jednego z czynników z osocza. Firma odwołała się  od tego wyroku.

Ministerstwo Zdrowia uspokaja i zaznacza, że wspomniany patent wygasł w 2008 r., zatem technologia ta nie jest już chroniona prawem.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.nisztor@rp.pl

Wybory parlamentarne opóźniły podjęcie decyzji w sprawie budowy polskiej fabryki przetwarzania osocza.

Po pierwszym etapie w konkursie została już tylko jedna firma – szwajcarska Octapharma. Już niebawem resort zdrowia ma rozstrzygnąć, czy ostatecznie zwyciężą Szwajcarzy.

Pozostało 96% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"