Idą na grzyby, nie do eksperta

W sanepidach w całym kraju rozpoczęły się dyżury specjalistów od grzybów. Z ich wiedzy nikt nie korzysta

Publikacja: 20.08.2012 21:24

W 2011 r. 32 osoby zatruły się grzybami, w tym roku już trzy muchomorem sromotnikowym

W 2011 r. 32 osoby zatruły się grzybami, w tym roku już trzy muchomorem sromotnikowym

Foto: Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0

W rozpoczynającym się dopiero sezonie grzybowym poważnie zatruły się już trzy osoby. Wszystkie w Lubuskiem. Jak jednak sprawdziła „Rz", do tamtejszego sanepidu nie zgłosił się w tym roku jeszcze żaden grzybiarz, by sprawdzić, czy zebrane w lesie przysmaki nie są trujące. Nikt też nie pytał o radę w Warszawie ani w Kielcach.

Tymczasem w stacjach sanitarno-epidemiologicznych w całym kraju rozpoczęły się dyżury ekspertów. Bezpłatnie udzielają porad, czy zebrane grzyby są trujące, czy jadalne.

Dyżury grzybowe od sierpnia do października organizuje m.in. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie. Eksperci czekają w wyznaczone dni, głównie przed weekendem i po nim, wtedy bowiem najczęściej ludzie udają się na grzybobrania. Jeśli ktoś przyjdzie w inny dzień, nie zostanie odesłany z kwitkiem, bo na stałe w sanepidzie pracuje trzech grzyboznawców. - Do tej pory nikt do nas nie przyszedł. Był tylko jeden telefon z pytaniem, czy świadczymy taką usługę - mówi kierownik sekcji higieny żywienia Anna Wiktorowska.

Chętnych, by sprawdzić zebrane grzyby, nie było też w sanepidzie w Zielonej Górze. Tam na obejrzenie zbiorów specjaliści czekają od poniedziałku do piątku w godzinach 8-14. Dorota Gontar, grzyboznawca z tej placówki, przyznaje, że jest nieco zdziwiona tym, że nikt nie chce sprawdzić zebranych grzybów. - W ubiegłym roku pierwsza osoba przyszła do nas już w maju. A od sierpnia do października 2011 przeglądaliśmy grzyby 12 osób - mówi Dorota Gontar. Zapytana, kto prosił o ocenę, informuje, że głównie były to młode kobiety, które nie kryły, że niespecjalnie znają się na grzybach.

Na czas grzybobrań dodatkowe dyżury uruchomiono też w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach. Tam w dni powszednie grzyby można przynosić od godziny 7.25 do 15. - Jeśli ktoś przyjdzie później, także może liczyć na fachową pomoc. Grzyboznawca u nas jest przez cały rok. Ale w tym roku nikt nie przyniósł do nas jeszcze swoich zbiorów. To nieco niepokojące, zważywszy, że w kraju są już pierwsze ofiary zatruć. Ważne, by ludzie zrozumieli, że sprawdzanie językiem, czy grzyb jest trujący czy nie, to żadna metoda - mówi Joanna Ciborowska z kieleckiego sanepidu. Wspomina, że w 2010 r. zbiory przyniosło do nich 42 grzybiarzy, a w 2011 już tylko siedmioro.

Zdarza się, że ludzie zaniepokojeni wyglądem grzyba przynoszą go do oceny, gdy jest już ugotowany. - W zeszłym roku kobieta przyszła z sosem grzybowym. Zaniepokoił ją jego kolor. Bez specjalistycznych badań nie mogliśmy stwierdzić, co to był za gatunek. Najlepiej jest oceniać, gdy grzyb jest świeży i w całości - mówi dr Agata Wolska z wojewódzkiego sanepidu w Warszawie.

O tym, że w Polsce zbieranie grzybów to niemal tradycja, przypomina Jacek Santorski, psycholog. - W wielu rodzinach tradycje grzybiarskie są od pokoleń. Często wspomina się osoby, które były niezawodne w ocenie grzyba. Tylko że te osoby odchodzą. Pozostaje dziedziczenie mitu o wiedzy o grzybach, a nie kompetencje - mówi psycholog Santorski.

W tym roku są ofiary pomylenia kani z muchomorem. Trzech mieszkańców województwa lubuskiego trafiło do szpitala w połowie sierpnia. W przypadku jednego z nich konieczny był przeszczep wątroby. Z danych Państwowej Inspekcji Sanitarnej wynika, że w 2011 r. w Polsce były 32 przypadki zatruć różnymi grzybami, w tym 20 właśnie muchomorami sromotnikowymi. Więcej było zatruć w 2010 r. - 80, z czego 43 spowodował muchomor sromotnikowy. Od dwóch lat nie odnotowuje się śmiertelnych zatruć. Siedem było w 2010 r.

- Toksyna w muchomorze sromotnikowym w bardzo krótkim czasie ciężko uszkadza wątrobę i nerki. Nie wolno bagatelizować żadnych objawów i trzeba błyskawicznie jechać do lekarza - mówi pediatra i dyr. SPZZLO Warszawa-Żoliborz Małgorzata Zaława-Dąbrowska.

W rozpoczynającym się dopiero sezonie grzybowym poważnie zatruły się już trzy osoby. Wszystkie w Lubuskiem. Jak jednak sprawdziła „Rz", do tamtejszego sanepidu nie zgłosił się w tym roku jeszcze żaden grzybiarz, by sprawdzić, czy zebrane w lesie przysmaki nie są trujące. Nikt też nie pytał o radę w Warszawie ani w Kielcach.

Tymczasem w stacjach sanitarno-epidemiologicznych w całym kraju rozpoczęły się dyżury ekspertów. Bezpłatnie udzielają porad, czy zebrane grzyby są trujące, czy jadalne.

Pozostało 87% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"