Lekarze zapowiadają bunt

Zielona karta pacjenta onkologicznego to biurokratyczny absurd – twierdzą lekarze rodzinni i grożą niepodpisaniem kontraktów z NFZ. Dla Ministerstwa Zdrowia te groźby to element negocjacji.

Publikacja: 30.10.2014 14:45

Lekarze zapowiadają bunt

Foto: Fot. R. Bosiacki/Fotorzepa

Karta diagnostyki i leczenia onkologicznego to jeden z najważniejszych elementów pakietu kolejkowego, który ma obowiązywać od 1 stycznia 2015 r. Ma ją zakładać lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) podejrzewający u pacjenta nowotwór i na jej podstawie kierować na badania diagnostyczne, na które dotąd mógł kierować tylko specjalista.

Karta, która trafiła do konsultacji społecznych, zawiera dane pacjenta (m.in. PESEL, telefon i adres e-mailowy), lekarza (nr prawa wykonywania zawodu i adres praktyki) oraz plan terapii. Ma gwarantować choremu pierwszeństwo w kolejce do badań, do specjalistów i na leczenie. Niczym indeks studencki zawiera mnóstwo miejsca na podpisy i pieczątki – od lekarzy po techników. Opinię wpisze w nią nie tylko lekarz POZ, specjalista i radioterapeuta, ale także chirurg i patomorfolog.

Lekarze rodzinni, na których spoczywać będzie główny ciężar wypełniania karty, już dziś grożą niepodpisaniem kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia.

– Bardziej niż format karty niepokoi nas brak jasnych kryteriów jej wydawania. Daje nam się możliwość kierowania na drogie badania, nie precyzując, w jakich sytuacjach i kto za to zapłaci. Na taki kontrakt mogą się nie zgodzić już nawet nie lekarze, ale dyrektorzy placówek – wyjaśnia dr Michał Sutkowski z warszawskiego oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych.

Wiceminister Sławomir Neumann dziwi się lekarzom: – Jesteśmy w trakcie rozmów i wszystko wyjaśniamy. Straszenie niepodpisaniem kontraktu to rodzaj strategii negocjacyjnej, tutaj jednak nieskutecznej – mówi i dodaje, że karta to inicjatywa nie ministerstwa, ale stowarzyszeń pacjenckich.

– Karta miała zmniejszyć przestoje między kolejnymi etapami leczenia. Z naszych obliczeń wynika bowiem, że w ich wyniku umiera co roku 30 tys. chorych. Nie sądziliśmy jednak, że będzie tak obszerna – mówi Jacek Gugulski, wiceprezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.

A szef Koalicji Szymon Chrostowski dodaje, że karta rozszerzyła się na etapie konsultacji z kolejnymi grupami lekarzy i pacjentów. – Chcieliśmy, żeby była elektroniczna i taka ma być docelowo – mówi.

Neumann podkreśla, że forma papierowa to wina samych lecznic, które prosiły o odsunięcie terminu przejścia na dokumentację informatyczną. – My jesteśmy przygotowani, one nie. Dlatego pacjent będzie chodził z kartką – wyjaśnia.

Andrzej Włodarczyk, były wiceminister zdrowia, uważa jednak, że wypełnianie karty długopisem i dublowanie jej w komputerze zamieni medyków w urzędników. – Już dziś lekarz rodzinny ma do wypełnienia tyle dokumentów, że na badanie pacjenta zostaje mu kilka minut – mówi.

Uwagi do karty mają też środowiska specjalistów. Ginekolodzy nie rozumieją sztywnych ram czasowych, które zobowiązują ich do diagnostyki w ciągu dwóch tygodni, bo zdarza się, że badania trzeba powtórzyć. Chirurdzy nie wiedzą, dlaczego konsylium ustalające metodę terapii ma się zbierać nie po, ale przed operacją, która w wielu przypadkach jest podstawą oceny guza. Swoje uwagi do karty ma przedstawić Polskie Towarzystwo Onkologiczne.

Lekarzy oburza też rozliczanie lekarzy z liczby dni, jaka upłynęła między wizytami.

– Karta to zwierciadło patologii systemu, który już dziś cierpi przez nadmiar biurokracji. Badania bez kolejki to dobro luksusowe. Jak ministerstwo rozdaje je wszystkim z podejrzeniem raka, to musi mieć nad nim pełną kontrolę – mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Karta diagnostyki i leczenia onkologicznego to jeden z najważniejszych elementów pakietu kolejkowego, który ma obowiązywać od 1 stycznia 2015 r. Ma ją zakładać lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) podejrzewający u pacjenta nowotwór i na jej podstawie kierować na badania diagnostyczne, na które dotąd mógł kierować tylko specjalista.

Karta, która trafiła do konsultacji społecznych, zawiera dane pacjenta (m.in. PESEL, telefon i adres e-mailowy), lekarza (nr prawa wykonywania zawodu i adres praktyki) oraz plan terapii. Ma gwarantować choremu pierwszeństwo w kolejce do badań, do specjalistów i na leczenie. Niczym indeks studencki zawiera mnóstwo miejsca na podpisy i pieczątki – od lekarzy po techników. Opinię wpisze w nią nie tylko lekarz POZ, specjalista i radioterapeuta, ale także chirurg i patomorfolog.

Ochrona zdrowia
Szpital w Nysie z długiem po powodzi. Dlaczego NFZ żąda zwrotu pieniędzy?
Ochrona zdrowia
Choroby rzadkie i zdrowie kobiet w nowym programie prac unijnej komisji zdrowia
Ochrona zdrowia
„Zero tolerancji” dla agresywnych pacjentów. Szpitale oczekują zmian prawnych
Ochrona zdrowia
Wyzwania dla opieki długoterminowej będą rosnąć
Ochrona zdrowia
Będzie ostrzejsza kara za napaść na lekarza lub ratownika medycznego