Reumatyzm jako choroba ludzi starszych to mit. Ta przypadłość dotyka również młodych pacjentów, 20–30-letnich. Po latach może się skończyć tym, że chorzy poruszają się wyłącznie za pomocą wózków inwalidzkich.
Jak sprawić, by pacjenci szybko zgłaszali się do lekarza i równie szybko otrzymywali pomoc? Trzeba stworzyć nowy system opieki nad chorymi na reumatyzm – jednogłośnie twierdzili uczestnicy spotkania „Pokonać reumatyzm. Jak zmiany we wczesnej diagnostyce chorób reumatycznych mogą ograniczyć skutki choroby", które odbyło się w siedzibie „Rzeczpospolitej".
Podstawowym problemem jest to, że w Polsce pacjenci ze schorzeniami kości i stawów zbyt późno trafiają do lekarza reumatologa. – Często w tak zaawansowanym stopniu choroby, że skuteczność leczenia jest niezadowalająca – podkreślał dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego. – Przyczyny? Niska świadomość społeczeństwa w sprawie chorób reumatycznych i możliwości ich leczenia.
Według Gryglewicza szczególnym problemem jest brak znajomości odpowiednich procedur dotyczących rozpoznania chorób reumatycznych wśród lekarzy rodzinnych. Przez to wydłuża się okres, w którym można rozpocząć terapię. Niezwykle istotna jest wczesna diagnostyka zapalenia stawów, aby młodzi pacjenci w odpowiednim czasie byli rozpoznawani i leczeni przez lekarzy reumatologów. Największym problemem są duże kolejki do poradni reumatologicznych.
30 lat bólu
A dane są przerażające. – Najgorsze są powikłania tej choroby, które się wiążą między innymi z wyjściem z rynku pracy. Są również powikłania wielonarządowe, np. kardiologiczne, które po prostu skracają życie – mówiła prof. Brygida Kwiatkowska z Instytutu Reumatologii. – Na choroby reumatyczne cierpi 3 proc. populacji.