Podobne warunki miały panować tuż po Wielkim Wybuchu, który dał początek wszechświatowi. Rekordową temperaturę udało się wytworzyć dzięki akceleratorowi cząstek RHIC w Brookhaven National Laboratory, w którym dochodziło do zderzeń jonów złota pędzących z prędkościami zbliżonymi do prędkości światła.

Efektem tych zderzeń były wybuchy – trwające krótką chwilę – i temperatura tysiące razy wyższa, niż panująca we wnętrzu naszego Słońca.

– Taka temperatura pozwala roztapiać protony i neutrony – wyjaśnił Steven Vigdor z laboratorium. – RHIC został zaprojektowany właśnie po to, aby odtwarzać temperaturę w najmłodszym wszechświecie.

Zdaniem naukowca, w takiej supergorącej „zupie” znajdowały się kwarki i gluony, które dopiero później, po ostygnięciu, uformowały cząstki składające się na znaną nam materię. Jednak naukowcy nie potrafią wyjaśnić istotnego faktu, który ma decydujące znaczenie dla obrazu dzisiejszego wszechświata. Chodzi o nierównowagę między obserwowaną dziś materią i antymaterią. Teoretycznie cząstek „zwykłej” materii powinno być tyle samo, ile cząstek antymaterii. Tak jednak nie jest, co potwierdzają obserwacje kosmosu. Badania prowadzone przez amerykański zespół mają na celu zbliżenie się do wyjaśnienia tego problemu.

Więcej informacji przyniosą zapewne eksperymenty prowadzone w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) pod Genewą.