Kilkadziesiąt atomów węgla, 242 ujęcia, czterech inżynierów i dwa tygodnie pracy — tyle było trzeba, aby wyprodukować jeden z najbardziej niezwykłych animowanych filmów świata.
Każda klatka jest tak mała, że na ludzkim włosie zmieściłoby się ich tysiąc — twierdzą inżynierowie z laboratoriów firmy IBM. I przypominają, że do produkcji filmu wykorzystano również potężne narzędzie — tzw. skaningowy mikroskop tunelowy pozwalający obserwować i manipulować materią na poziomie pojedynczych atomów.
- Koniuszek igły takiego mikroskopu jest naszymi oczami i palcami. Wyczuwa gdzie są atomy i robi dla nas ich obrazy, a gdy przysuniemy go bliżej do atomów, może jest przenieść w inne miejsce — tłumaczy dr Andreas Heinrich z IBM Research w Kalifornii.
FIlm „Chłopiec i jego atom" (można go obejrzeć wyszukując w Internecie „A Boy and His Atom") już został oficjalnie wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. Dla naukowców była to przede wszystkim zabawa — animacja pokazuje chłopca bawiącego się „piłką". - To nie jest jakieś specjalne osiągnięcie naukowe — przyznaje dr Heinrich.