Dom mieszkalny pod adresem Mokotowska 51/53 został wybudowany w 1925 roku przez Pierwsze Warszawskie Towarzystwo Spółdzielczej Budowy Własnych Mieszkań. Towarzystwo założone przez lekarzy i adwokatów, przekształcone w Spółdzielnię Mieszkaniową Dom, rzeczywiście było jedną z pierwszych tego typu kooperatyw w stolicy. Wcześniej kamienice powstawały na zlecenie pojedynczych inwestorów. Ruch spółdzielczy w II Rzeczypospolitej zmienił ten stan rzeczy, choć niektóre plany krzyżował wielki kryzys. Pionierska spółdzielnia mieszkaniowa w Warszawie powstała 1 lipca 1923 roku, w jej skład weszło 54 członków, w tym 21 kobiet.
Pierwszym celem nowej spółdzielni było zebranie funduszy potrzebnych na zakup działki w centrum miasta. Wybór padł na ulicę Mokotowską, już wtedy jedną z najdroższych i najbardziej reprezentacyjnych ulic Śródmieścia. Do końca XIX wieku była to ekskluzywna aleja arystokratów i wielkiej burżuazji, swoje posiadłości mieli tu książęta Radziwiłłowie, Woronieccy, Lubomirscy. Z początkiem XX wieku rozpoczął się proces demokratyzacji Mokotowskiej, zaczęła tutaj przeważać zamożna klasa średnia. Spółdzielnia odkupiła działkę od księcia Lubomirskiego. Kamień węgielny pod budynek położono już 23 listopada 1923 roku, co pokazuje, że działano szybko i sprawnie.
Autorem projektu kamienicy został prof. Marian Lalewicz, dziekan i prorektor Politechniki Warszawskiej. Z dokumentów wynika, że bywał tu nawet kierownikiem budowy. Wybudowana na planie litery U pięciopiętrowa kamienica stanowi wybitny przykład akademickiego klasycyzmu. Specjalnością Lalewicza i jego znakiem rozpoznawczym był styl architektoniczny nawiązujący do ideałów estetyki starożytnej Grecji i Rzymu. Artysta kształcił się w Petersburgu, gdzie pozostawił po sobie trwały ślad, projektując m.in. neoklasyczny gmach Banku Syberyjskiego przy Newskim Prospekcie czy luksusowy dom towarowy firmy futrzarskiej dla nuworyszy.
Rachunkowość związaną z powstawaniem kamienicy przy Mokotowskiej 51/53 prowadzono w złotych polskich, co przy szalejącej inflacji było przedsięwzięciem dość ryzykownym. Na podstawie zachowanych rozliczeń można dziś oszacować, ile kosztowała ta jedna z najdroższych kamienic przedwojennej Warszawy. Najwięcej pieniędzy pochłonęły oczywiście roboty murarskie – 830 tys. zł. Prace tynkowe wiązały się z wydatkiem 200 tys. zł, droższe były prace stolarskie: 230 tys. zł. Pokaźne środki zainwestowano w centralne ogrzewanie: 170 tys. zł, oraz w instalacje elektryczne i gazowe: w sumie 100 tys. zł. Koszt całego obiektu przekroczył 2,4 mln zł.
Apartamenty ze stryszkiem
„Mieszkania zależnie od ich wielkości posiadają pokoiki dla służby na jedno lub dwa łóżka. W mieszkaniach urządzono możliwie jak największą ilość szaf ściennych, schowanek, spiżarek oraz pawlaczów" – informowała broszurka z lat 30. „Posadzki w pokojach, przedpokojach i pasażach ułożono z klepki dębowej, a w łazienkach – ksylolitowe. (...) Strychy są podzielone przegrodami siatkowymi w ten sposób, że każde z mieszkań posiada swój stryszek". W kamienicy przy Mokotowskiej znalazło się 66 apartamentów, większość z nich o powierzchni powyżej 100 mkw., posiadających pięć pokoi i więcej, co w sumie dawało 305 pomieszczeń w całym budynku.