Czas kampanii wyborczej sprzyja porównywaniu i ocenom. W Akademii Górniczo-Hutniczej był prezentowany ranking jakości życia miejskiego, przygotowany dla 66 miast na prawach powiatu. Indeks ten bierze pod uwagę 10 kategorii, od edukacji, czasu wolnego, mieszkań, samorządu, pracy, środowiska, społeczności, bezpieczeństwa, aż po komunikację (ale tę bardziej w kategoriach dostępu do internetu, aniżeli możliwości poruszania się).
Metoda i zakres oceny oparty jest na rekomendacjach OECD i zbiega się z opublikowaną już po polsku nową normą PN- ISO 37120 „Zrównoważony rozwój społeczny-wskaźniki usług miejskich i jakości życia". Norma w 21 bardzo rozbudowanych szczegółowymi wskaźnikami kategoriach uwzględnia również środowisko, a także planowanie przestrzenne. Gratulując najlepszym w rankingu miastom na prawach powiatu, którymi są Sopot, Warszawa, Kraków, można również dostrzec jego bezradność wobec przestrzeni urbanistycznej, obecną również w tej nowej normie. Bo to, co decyduje o naszym samopoczuciu to jakość naszego otoczenia. Wartość bardzo subiektywna, choć też mierzalna.
Zresztą wiele miast podejmuje przy współpracy z ośrodkami badań i analiz próby ocen samopoczucia mieszkańców. Tak jest choćby w Krakowie czy Warszawie w publikowanym już od wielu lat barometrze miejskim. W indeksie jakości środowisko, czyli otoczenie, charakteryzowane jest powierzchnią terenów zielonych, wielkością wydatków na utrzymanie zieleni, a także stężeniem pyłów PM10 oraz benzo(a)pirenu, a więc jakością powietrza oraz także standardem ekologicznym aut. Zaś w normie dodatkowo jeszcze CO2 i innymi gazami oraz hałasem, a w planowaniu także stosunkiem liczby miejsc pracy do liczby mieszkań. Dobrze, że jest zieleń, ale nie tylko ona stanowi o jakości naszego otoczenia.
Ta nie wynika również z zaproponowanej w indeksie formuły udziału powierzchni objętej obowiązującymi miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego w odniesieniu do całości powierzchni miasta. Bo przecież plan planowi nierówny. Proponowany w nim zapis prawa dla kształtu przestrzeni naszego otoczenia może okazać się nieprzyjazny, a miejsce to może stać się zgoła brzydkie w swoim wyrazie architektury.
A więc potrzebujemy narzędzia, które opisywałoby wartość kultury przestrzeni naszego miasta. Może więc gwarancją dla lepszej jakości naszego otoczenia i jego architektury byłoby przyjęcia przez radę gminy miejskiej polityki architektonicznej.