Nawet w samej stolicy coraz trudniej sprzedać lokum na rynku wtórnym. Pojawia się coraz więcej ofert, które nie znajdują nabywców.– Nie sądzę, abyśmy w najbliższym czasie mieli do czynienia ze wzrostem cen, z wyjątkiem apartamentów – twierdzi Dariusz Witkowski, pośrednik z firmy Maxon.
Najwięcej chętnych jest na mieszkania mniejsze, jedno-lub dwupokojowe, najmniejsze natomiast zainteresowanie wzbudzają mieszkania w wielkiej płycie, zwłaszcza duże. Klienci coraz bardziej zwracają uwagę na to, z czego budynek został zbudowany i gdzie się znajduje. A to przekłada się na ceną lokum. – Im dalej od centrum, tym taniej. Im gorszy materiał budynku, tym taniej. Ta tendencja będzie się pogłębiać – twierdzi Witkowski.
Co dalej? – Czeka nas stabilizacja rynku. Jeszcze przez jakiś czas na sprzedaż mogą być wystawiane nowe mieszkania przez osoby, których sytuacja kredytowa ulega pogorszeniu. Wydaje się jednak, że stały dopływ „nowych warszawiaków” może skutecznie neutralizować ewentualne zwiększenie podaży i zahamować dalsze obniżki cen. Stabilizacja cen może mieć też wpływ na pewną stabilizację stałego popytu.
W stolicy Małopolski sytuacja podobna – więcej mieszkań na sprzedaż, mniej chętnych na ich zakup. – Po zastoju w listopadzie, grudniu i styczniu, obserwujemy pewne ożywienie na rynku nieruchomości. Pojawiła się pewna grupa osób, która kupowała mieszkania po to, by je po jakimś czasie odsprzedać z zyskiem. Wielu z nich korzystało z kredytów i dziś chcą się ich szybko pozbyć – mówi Jan Zieleniewski, szef biura nieruchomości Inter-Polmex. – Jednak większość właścicieli zaczyna od wysokich cen, licząc, że uda się je sprzedać. Z upływem czasu niechętnie, ale cenę obniżają – dodaje.
Ceny transakcyjne znacznie różnią się od ofertowych, nawet o 15 procent.– Pośrednikom obecnie znacznie trudniej się pracuje. Muszą wykazać się większym zaangażowaniem i poświęcić znacznie więcej pracy, aby doprowadzić do transakcji. Ale są także i plusy. Łatwiej pozyskać ofertę od sprzedającego. Do tej pory wielu z nich w ogóle nie chciało z pośrednikami rozmawiać – twierdzi Zieleniewski.