Rządowa nowela kodeksu cywilnego, poprawiona w komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach, trafi jutro do drugiego czytania.
Wprowadza ona zupełnie nową instytucję – służebność przesyłu. Określać będzie zasady lokalizacji na cudzym gruncie instalacji przesyłowych. Jak ogromny to problem, świadczą tysiące sporów sądowych o usunięcie takich instalacji i o wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z gruntu. Wiele tych lokalizacji powstało w PRL, kiedy władza nie liczyła się z własnością.
– Mamy do czynienia z kolizją interesów właściciela (użytkownika wieczystego) i przedsiębiorcy przesyłowego. Konieczne jest więc wyważenie tych sprzecznych interesów, z jednej strony celu publicznego, a z drugiej – ochrony własności nieruchomości – bronił projektu w Sejmie sędzia SN Gerard Bieniek, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, która go przygotowała.
Stąd zasadą i priorytetem jest umowne ustanowienie służebności przesyłu na mocy umowy między właścicielem gruntu a przedsiębiorstwem. Życie pokazuje jednak, że ugodowe rozwiązanie sporów nie zawsze jest możliwe, dlatego przewidziano także sądową drogę ustanowienia służebności. Ona wywołuje największe kontrowersje. Niektórzy uważają, że to współczesna forma nacjonalizacji.
W trakcie prac sejmowych złagodzono nieco projekt. Obie strony, zarówno właściciel nieruchomości, jak i przedsiębiorca, będą mogli żądać sądowego ustanowienia służebności, jeżeli druga strona odmawia zawarcia umowy. Oczywiście za “odpowiednim wynagrodzeniem”. Nie przyjęto propozycji przedsiębiorców, by w takich wypadkach stosować ryczałtowe wynagrodzenie (każdorazowo będzie je określał sąd). Jak również jeszcze dalej idącego ich postulatu, aby mieli prawo ustanowienia na cudzej nieruchomości służebności przesyłu.