Właściciel domu przy ul. Grzymalitów w Warszawie o warunki zabudowy wystąpił w październiku 2007 roku. – Miesiącami nic się nie działo – opowiada nasz czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). – Kiedy interweniowałem, urzędnicy twierdzili, że rozbudowa domu będzie raczej niemożliwa ze względu na tzw. dobre sąsiedztwo. Obok mojej nieruchomości są bowiem niskie domy jednorodzinne. Tym bardziej w zdumienie wprawiła mnie wiadomość, że dzielnica analizuje też wniosek innych prywatnych inwestorów, którzy przy ul. Grzymalitów chcieliby stawiać kilkukondygnacyjny blok.
[srodtytul]Co i komu wolno[/srodtytul]
O tej inwestycji pisaliśmy na łamach „Nieruchomości” 4 stycznia w artykule „Czy będą zaglądać sąsiadom do okien”.– Wtedy się dowiedziałem, że na tamtej działce rośnie dąb, który przed rozpoczęciem budowy trzeba byłoby wyciąć – mówi czytelnik z Grzymalitów.
I dodaje, że na jego posesji też są dęby, przez które – zdaniem urzędników – nie może domu rozbudować. – A ja tych drzew wcale wycinać nie zamierzam – podkreśla.
Warunki zabudowy nasz czytelnik dostał tydzień temu. Dzielnica zgodziła się na nieznaczne, bo tylko o 2 metry, podwyższenie domu. Na boki już budynku rozbudować nie wolno.