[b]Grzegorz Nowacki, Warszawska Giełda Lokali i Nieruchomości: [/b]
– Na rynku jest sporo ofert, które jeszcze trudniej sprzedać niż inne, np. chodzi o duże, drogie lokale lub domy, które kosztują grubo ponad milion złotych. Właściciele tego typu nieruchomości raczej muszą się liczyć z tym, że długo będą szukać nabywców na swój towar. I dotyczy to tego typu nieruchomości na obu rynkach – zarówno pierwotnym, jak i wtórnym.
Prawidłowość zawsze była taka, że najszybciej sprzedawały się mniejsze mieszkania, a te największe często czekały trochę dłużej, choć zdarzały się inwestycje, w których najszybciej znajdowały nabywców właśnie te największe. Z reguły były to droższe oferty dla ludzi z grubymi portfelami, którzy mogli sobie na takie zakupy pozwolić. Teraz w dobie utrudnionego dostępu do kredytów znowu najszybciej sprzedają się najtańsze, a więc z reguły najmniejsze mieszkania, bo tylko na takie ludzi stać. A przynajmniej dotyczy to większości nabywców.
Trudno ocenić, kiedy nastąpi wyczerpanie zapasów niesprzedanych nowych mieszkań, gdyż w dużej mierze będzie to zależeć od dostępności kredytów, a na temat polityki banków można tylko gdybać. Wiadomo, że dopóki zapasy deweloperskie radykalnie się nie skurczą, raczej będziemy mieć do czynienia z obniżkami cen.