To propozycja sejmowej komisji "Przyjazne państwo". Jutro odbędzie się w Sejmie pierwsze czytanie projektu nowelizacji [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=133092]ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego[/link].
Zawiera on rozwiązania, które budzą ogromne emocje. Parlamentarzyści proponują bowiem, by osoba partycypująca w kosztach budowy lokalu stawała się jednocześnie jego współwłaścicielem (proporcjonalnie do wysokości wniesionego wkładu). Dotyczyłoby to więc większości najemców. Obecnie większość z nich jest jednocześnie partycypantami. W zamian za obietnicę wynajęcia lokalu wpłacają oni na ogół kwotę odpowiadającą 30 proc. kosztów budowy lokalu. Według autorów takie rozwiązanie ma dać poczucie bezpieczeństwa najemcom. - Chodzi o to, by w razie upadłości TBS nie stracili mieszkania - mówi poseł Piotr Tomański (PO), sprawozdawca projektu.
[b]Posłowie proponują także, by najemca (który jest partycypantem) mógł wykupić lokal na analogicznych zasadach, jakie obowiązują obecnie w spółdzielniach mieszkaniowych.[/b] Musiałby jednak spłacić część kosztów budowy przypadającą na lokal oraz nie mógłby mieć długu czynszowego. Partycypację i wpłaconą kaucję będzie się zaliczało na poczet wkładu budowlanego za lokal.
Projekt przewiduje ponadto, że w razie upadłości TBS partycypant będzie miał prawo pierwokupu mieszkania po cenie odpowiadającej kosztom jego budowy i po potrąceniu wniesionych przez siebie wkładu oraz kaucji.
Projekt wywołuje ogromne kontrowersje. - Posłowie przygotowali go na wniosek najemców jednego z lubelskich TBS, któremu grozi upadłość - mówi Zbigniew Słabkowicz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej TBS. - Rozumiem strach tych ludzi, ale nie może on rzutować na rozwiązania systemowe dotyczące wszystkich TBS. Parlamentarzyści zamierzają ingerować w działanie spółek, jakimi są TBS. Chcą, by partycypanci byli współwłaścicielami lokali, na których zabezpieczony jest kredyt zaciągnięty w Banku Gospodarstwa Krajowego. Oznacza to, że jeśli zostanie on postawiony w stan wymagalności, będą musieli go spłacać. Czy o to chodzi posłom? - zastanawia się Słabkowicz. Zarzuca on także parlamentarzystom, że nie konsultowali tych rozwiązań ani z BGK, ani z Polską Izbą Gospodarczą zrzeszającą TBS.