Do kupienia w największych miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań, Łódź) jest teraz ok. 39 tysięcy mieszkań, z tego ok. jedna czwarta to lokale gotowe – podaje firma doradcza Reas.
– Podaż jest zatem tak wielka jak w czasach boomu na rynku w 2008 r. – oceniają analitycy tej firmy.?Realia są jednak inne: drożejące kredyty hipoteczne, malejąca zdolność kredytowa i kolejne rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego, do tego podwyżka VAT i zmiany w „Rodzinie na swoim ”, ograniczające limity cen lokali kwalifikujących się do dopłat.??
[srodtytul]Ogromna podaż, stawki w dół??[/srodtytul]
Deweloperzy są optymistami — w tym roku zamierzają wprowadzić na rynek jeszcze więcej nowych inwestycji niż w poprzednim. Co zatem stanie się, gdy na rynku?? Szymon Jungiewicz z Działu Badań i Analiz firmy Emmerson zwraca uwagę, że firmy deweloperskie spodziewały się niekorzystnych dla nich zmian.?– Stąd od pewnego czasu starają się przystosować swoją ofertę do nowych warunków rynkowych – twierdzi Jungiewicz.?– Dlatego należy się spodziewać dalszego wzrostu udziału segmentu najtańszych mieszkań na rynku pierwotnym, co wraz z upływem czasu powinno doprowadzić do obniżek średnich cen.?
Z raportu firmy Reas wynika, że wobec dzisiejszej nadwyżki podaży nad popytem, prognozowanie wzrostu cen mieszkań w najbliższych kwartałach nie ma uzasadnienia.?- Po załamaniu w 2009 roku, od stycznia do grudnia 2010 r. deweloperzy rozpoczęli budowę ponad 63 tys. mieszkań, czyli o ponad 42 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Zwiększyła się o 8 proc. liczba lokali, na których budowę deweloperzy uzyskali w tym samym okresie pozwolenia, przekraczając 68 tys. – podają analitycy Reasa.?