Na warszawskim rynku nieruchomości jest znacząca nadwyżka podaży gotowych mieszkań nad popytem. Ukończonych lokali, które nie znajdują nabywców – czasem od trzech lat – jest w stolicy ponad 4 tysiące. ?
W modelowej gospodarce rynkowej taki stan prowadziłby do sporych obniżek cen mieszkań, do ograniczenia nowych inwestycji oraz do poważnych problemów finansowych niektórych deweloperów.?
Tymczasem w stolicy ceny gotowych, stojących od dawna mieszkań niespecjalnie spadają, nowych inwestycji przybywa, a deweloperzy, chociaż narzekają na trudne czasy i konieczność dokładania do interesu, też mają się całkiem dobrze. ?
Przypomina to sytuację Żyda młynarza z Podola, który skarżył się Melchiorowi Wańkowiczowi, że dopłaca do tego młyna każdego dnia. A zapytany przez pisarza, z czego więc właściwie żyje, odparł z prostotą: „całe szczęście, że un (młyn) w szabas stoi. I ja z tego żyję". ?
Już samo poruszanie się po takim rynku nieruchomości bywa zajęciem bardzo ciekawym, zwłaszcza że od czasu do czasu można się natknąć na klimaty rodem z powieści szpiegowskiej. ?