Przepisy ustawy z 2005 r. o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami RP nie mogą być interpretowane w sposób zawężający, na niekorzyść uprawnionych – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. I SA/Wa 2032/10).
Wyrok dotyczy ważnej kwestii występującej często w sprawach zabużańskich. To, gdzie ktoś mieszkał 1 września 1939 r., jest bowiem jedną z przesłanek decydujących o potwierdzeniu bądź o odmowie potwierdzenia prawa do rekompensaty.
Wojewoda małopolski odmówił go rodzeństwu Ewie i Andrzejowi T. ubiegającym się o rekompensatę z tytułu udziałów ich ojca w dwóch kamienicach we Lwowie. Jego zdaniem Zygmunt T. nie spełniał przesłanek z art. 2 ust. 1 ustawy. Przepis ten przewiduje, że prawo do rekompensaty przysługuje, jeżeli właściciel nieruchomości pozostawionych poza obecnymi granicami RP był 1 września 1939 r. obywatelem polskim, zamieszkiwał w tym dniu na byłym terytorium RP oraz opuścił je z przyczyn, o których mowa w art. 1. Przepis ten (wyliczający umowy repatriacyjne) stosuje się także do osób, które na skutek innych okoliczności związanych z wojną były zmuszone opuścić byłe terytorium RP.
Jak stwierdził wojewoda, Zygmunt T. 1 września 1939 r. nie mieszkał we Lwowie. Nie opuścił tego miasta w związku z wojną, lecz dobrowolnie, przenosząc się w 1934 r. do Przemyśla, który był od tej pory jego rzeczywistym miejscem zamieszkania. Wynika to z życiorysu oraz z zeszytu ewidencyjnego.
Ponieważ minister Skarbu Państwa nie uwzględnił odwołania, w wyniku skargi Ewy i Andrzeja T. sprawa trafiła do sądu. – Zamieszkanie w Przemyślu było jedynie pobytem czasowym – wyjaśniała podczas rozprawy Ewa T. – Ojciec był tam delegowany przez Okręgowy Urząd Budowlany we Lwowie, w którym pracował. W Przemyślu mieszkał w wynajętym służbowym mieszkaniu, ale jego centrum życiowe było nadal we Lwowie. Nie jest też prawdą, że opuścił Lwów dobrowolnie w 1934 r. Stało się to, dopiero, gdy po powrocie w 1939 r. z kampanii wrześniowej znalazł się na liście do wywózki. Przekroczył wówczas na fałszywych papierach granicę na Sanie.