Oczywiście, że właściciele mogą się wyodrębnić ze spółdzielni. Mówi o tym art. 26 ustawy. Przewiduje on, że jeżeli w danej nieruchomości nie ma ani jednego lokalu spółdzielczego, to stosuje się ustawę o własności lokali, czyli powstaje wspólnota. Właściciele mogą też skorzystać z art. 24
1
ustawy. Daje on im prawo do wyodrębnienia się ze spółdzielni, jeśli mają więcej niż połowę udziałów w nieruchomości wspólnej. Tylko jakoś nikt się do tego nie kwapi. Trzeba bowiem być aktywnym, działać. Właściciele muszą się zorganizować, znaleźć osobę, która załatwi NIP, REGON, konto w banku etc. Spółdzielnia tego za nich nie zrobi. Chętnych do zakładania wspólnot brakuje. Większość woli spokojnie mieszkać w spółdzielniach.
Czego się więc pan obawia?
Ta ustawa będzie równią pochyłą. Spółdzielnia nie będzie miała majątku, a jak w tej sytuacji będzie mogła np. zaciągnąć kredyt czy być konkurencyjna w stosunku do innych zarządców? To prosta droga do likwidacji. Wszyscy tylko szermują hasłem, że prezesi spółdzielni to złodzieje. Tymczasem patologia zdarza się wszędzie. We wspólnotach mieszkaniowych także.
Nie uważa pan, że prezesi trochę sami są sobie winni. Czy nie trzeba każdego przypadku patologii jednoznacznie piętnować?
Piętnujemy. Zawsze gdy z wniosków polustracyjnych wynika, że dochodzi do łamania prawa, zawiadamiamy prokuraturę. Czy to nasza wina, że trzeba czekać dwa – trzy lata, zanim sprawa ruszy z miejsca? Tak było m.in. w wypadku jednej z warszawskich spółdzielni, która powołała do życia wiele spółek i wyprowadziła do nich majątek spółdzielczy.
Ludzi oburzyło pismo rozesłane do spółdzielni, żeby złożyć się na akcję blokowania ustawy. To prawda?
Zgromadzenie Ogólne KRS podjęło decyzję o wystąpieniu do spółdzielni z prośbą o rozważenie możliwości wyasygnowania dowolnej kwoty na pokrycie kosztów związanych m.in. z promowaniem idei i wartości spółdzielczych oraz spółdzielczej formy gospodarowania, jak również przygotowania obywatelskiego projektu ustawy.
Ale jak będzie konkurencja, to czy spółdzielcy będą mniej płacić za mieszkanie?
Nikt nie mówi, że jest inny system opłat w spółdzielniach mieszkaniowych i we wspólnotach. Opłaty w spółdzielniach obejmują wszystkie koszty, nawet te ogólne, a to oznacza, że członek może przyjść do spółdzielni i np. otrzymać kopię statutu. Poza tym spółdzielnie mają obowiązek prowadzić fundusz remontowy, a wspólnoty mogą go mieć lub nie. We wspólnocie za wszystko trzeba płacić zarządcy. Spółdzielnia np. wymieni windę z funduszu remontowego i nie będzie kazała dodatkowo płacić. We wspólnocie właściciele muszą wyłożyć na to pieniądze, jeśli nie ma funduszu remontowego lub jest on niewystarczający.
Co jeszcze, pana zdaniem, przemawia na korzyść spółdzielni mieszkaniowych?
Posłowie zapomnieli też powiedzieć ludziom, że najlepiej chronionym teraz dachem nad głową jest... mieszkanie lokatorskie. To prawo nie podlega egzekucji. Nikt nie zabierze takiego mieszkania za długi. A mieszkanie na własność? Jak najbardziej. Wystarczy, że właściciel nie spłaca rat za lodówkę i już jego mieszkanie może trafić na licytację. Od lat zachęca się ludzi do przewłaszczania się, wiele osób z tego skorzystało. Niektórzy specjalnie się na ten cel zadłużyli i co? Teraz nie płacą za mieszkanie, bo nie mają z czego, i grozi im eksmisja. A właścicielom nie przysługuje – tak jak lokatorom – lokal socjalny.
Czytaj też:
Zobacz:
» Prawo dla Ciebie » Nieruchomości » Spółdzielnie mieszkaniowe
» Prawo dla Ciebie » Nieruchomości » Wspólnoty mieszkaniowe