Analitycy z firmy doradczej REAS przypominają, że polski rynek mieszkań i domów wakacyjnych przez długi czas był uważany za bardzo atrakcyjny. – Zainteresowanie deweloperów tym segmentem wzrosło w czasie boomu w latach 2006 – 2007. W efekcie na głównych rynkach nieruchomości wakacyjnych w regionach nadmorskich, górskich oraz na Pojezierzu Warmińsko-Mazurskim w 2009 r. ukończono ponad 6 tysięcy apartamentów i domów – wylicza Paweł Sztejter, partner z firmy doradczej REAS.
Kryzys nie ominął jednak także tego segmentu rynku. W 2010 r. liczba ukończonych nieruchomości wakacyjnych spadła do ok. 2,5 tys.
– Deklaracje deweloperów wskazują, że w latach 2011 i 2012 można się spodziewać podobnej liczby ukończonych mieszkań i domów – prognozuje REAS.
Z wyliczeń tej firmy wynika, że średni poziom przedsprzedaży inwestycji, które mają być ukończone w 2012 r., jest jednak niski. – Nadal wynosi poniżej 20 proc. – podaje Paweł Sztejter. Dodaje, że klienci decydujący się na apartamenty i domy wakacyjne na ogół są mniej chętni do kupowania ich we wczesnej fazie budowy. – Nieruchomości wakacyjne przeznaczone dla inwestorów sprzedawane są zazwyczaj już wykończone pod klucz i w pełni umeblowane, choć zwykle w niskim standardzie – zauważa partner z REAS.
Tymczasem największą część dzisiejszej oferty stanowią projekty, które mają być gotowe w przyszłym roku. – Oznacza to, że do inwestowania zdolni są jedynie silni finansowo deweloperzy – komentuje przedstawiciel REAS.