Mariusz Cygan z gdańskiego oddziału Metrohouse & Partnerzy szacuje, że na trójmiejskim rynku przeszacowane nieruchomości to ok. 40 proc. oferty. – Najczęściej to mieszkania w najpopularniejszych, a zarazem najlepiej skomunikowanych dzielnicach, jak gdańskie Starówka, Wrzeszcz czy rejony nadmorskie – mówi Mariusz Cygan. Dodaje, że ceny ofertowe są zawyżone od 10 do 30 proc. – Podczas negocjacji można je zbić o 5–10 proc. – mówi Mariusz Cygan. Przeszacowane nieruchomości zalegają w ofercie nawet kilka lat. Np. od 2008 r. czeka na nowego właściciela 53-metrowy dwupokojowy lokal na gdańskiej Starówce, wyceniony na 563 tys. zł. Rok później trafiło do oferty 90-metrowe mieszkanie, także na Starówce, za które właściciel chce dostać 1 mln zł.
Od 2010 r. jest w ofercie 83-metrowe lokum w Gdańsku Wrzeszczu. Cena: 1,3 mln zł. Przykłady można mnożyć.
Coś na targowanie
Zdaniem Marka Kiełpikowskiego, szefa bydgoskiej agencji Arenda M. Kiełpikowski, większość nieruchomości jest zbyt drogo wyceniana przez właścicieli, którym nie zależy na szybkiej transakcji.
– Zalegają w bazach miesiącami czy wręcz latami. Można by pomyśleć, że nie mają wpływu na rynek. Tymczasem stają się punktem odniesienia przy ustalaniu ceny ofertowej nowych lokali trafiających na rynek – zauważa Marek Kiełpikowski. Dodaje, że taka wycena jest nierealna. – Pod uwagę trzeba bowiem brać ceny transakcyjne, które są znacznie niższe niż wywoławcze – podkreśla pośrednik z Bydgoszczy. – Ceny transakcyjne trudno jednak ustalić. Łatwiej otworzyć Internet i do stawek z sieci dodać „coś na targowanie". – I tak się nakręca spirala cen ofertowych – ocenia.
Także Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, twierdzi, że właściciele nieruchomości życzą sobie za dużo w stosunku do realiów rynkowych. – W zależności od rodzaju mieszkania, standardu czy lokalizacji, ceny ofertowe są przeszacowane od 20 do 40 procent – szacuje Tomasz Błeszyński. Dotyczy to zarówno małych, jak i dużych mieszkań. – O cenie decyduje chciejstwo właściciela lub jego sytuacja finansowa. Oczywiście atrakcyjne nieruchomości są droższe, bo właściciele liczą na dobrego klienta – zauważa Tomasz Błeszyński.