W pętli zadłużenia

Przybywa osób, które z trudnością płacą raty kredytów zaciągniętych w czasach boomu mieszkaniowego, czyli w latach 2003 - 2008. Straciły dobrą pracę i popadły w pętlę długów

Publikacja: 23.03.2013 15:45

W pętli zadłużenia

Foto: ROL

Pani A. miała dobrą pracę, 10 tys. zł pensji i kredyt hipoteczny. Bank ją hołubił. Gdy straciła posadę i przestała płacić raty, wpadła w depresję ścigana przez windykatorów

Przybywa osób, które z trudnością płacą raty kredytów zaciągniętych w czasach boomu mieszkaniowego, czyli w latach 2003 - 2008. Straciły dobrą pracę i popadły w pętlę długów. Niektóre jeszcze sobie radzą mając oszczędności lub wsparcie rodziny, rezygnując z prywatnych szkół dla dzieci i drogich aut. Inne - poddały się.

Nie masz na ratę - weź kredyt

- Najczęściej do kredytu hipotecznego dochodziło kilka lub kilkanaście znacznie droższych form zadłużenia, czyli karty kredytowe, kredyty ratalne, aż pętla kredytowa zaczynała się zaciskać. Klienci na spłatę jednych zobowiązań brali kolejne, walcząc o utrzymanie mieszkania. Tak popadali w jeszcze większe kłopoty - opowiada Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy, właściciel Oppenehim Enterprise.

Jego zdaniem sytuację wielu osób dałoby się uratować, gdyby na pewnym etapie ktoś w banku powiedział klientowi: "Stop, nie pożyczaj więcej, za chwilę utoniesz! Jeszcze możesz się przed tym obronić!".

- Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Kolejne pożyczki  są wciskane klientowi także w sytuacji, kiedy wiadomo, że nie poradzi sobie ze spłatą zobowiązania. Wyobraźmy sobie lekarza, który podaje świadomie pacjentowi truciznę zamiast leku. Jak go złapią, pójdzie do więzienia. Jeśli natomiast pracownik banku skutecznie "doradza" przekredytowanym klientom zaciąganie kolejnym zobowiązań, czeka go jedynie nagroda za dobre wyniki sprzedaży. Także w sytuacji, kiedy żadna z pożyczek nie zostanie spłacona, a klientami zajmą się komornicy - twierdzi Krzysztof Oppenheim.

Płaciła dokąd mogła

Młoda kobieta, pani A., kilka lat temu świetnie zarabiała, blisko 10 tys. zł miesięcznie.

- Bank, w którym ta osoba miała konto hołubił swoją klientkę. Dostała kredyt hipoteczny, a potem kolejne pożyczki i karty kredytowe. W ciągu dwóch lat uzbierało się ich 13. Wszystkie były terminowo spłacane - opowiada doradca.

Nadszedł jednak kryzys, wydawnictwo zatrudniające panią A. ogłosiło upadłość, a ona nie znalazła innego zatrudnienia. Została z dzieckiem na utrzymaniu i z zadłużeniem w wysokości ponad 150 tys. zł. Zobowiązania spłacała do momentu, aż wyczerpały się jej  oszczędności.

- Potem bank powypowiadał umowy kredytowe, a wierzytelności sprzedał firmie windykacyjnej. Pracownicy tej firmy w ciągu kilku miesięcy doprowadzili kobietę do ciężkiej depresji, a dług urósł do 190 tys zł. Upadłości w tym wypadku ogłosić nie można, bo dłużniczka nie posiada żadnego majątku - podsumowuje historię Krzysztof Oppenheim.

Mieszkanie za 200 tys., długów na 400 tys. zł

Inny przykład: dwoje dobrze zarabiających ludzi  - państwo Z. , małżeństwo w średnim wieku z dwójką dzieci, wpadło w pętlę kredytową po utracie przez męża pracy.

- Był pracownikiem warszawskiego  FSO. Już na kilka miesięcy przed zwolnieniem, wiedział, że czekają go kłopoty, więc zgłosił się do banków z prośba o restrukturyzację. Ale tam bankowcy proponowali mu inne rozwiązanie: kolejny kredyt - opowiada Krzysztof Oppenheim. -  Wówczas jeszcze klient posiadał zdolność kredytową, bo miał zatrudnienie.

W efekcie uzbierała się ogromna kwota kredytów - ponad 400 tys. zł, w tym kredyt hipoteczny. Mieszkanie warte jest 200 tys. zł. Po rozwiązaniu przez FSO umowy o pracę, rodzina ta została tylko z jedną pensją - żony.

- Gdy pan Z. przez kilka miesięcy nie mógł znaleźć pracy, a banki powypowiadały mu umowy kredytowe, zatrudnił się do sortowania śmieci na wysypisku. Wytrzymał tam kilka miesięcy, potem zaczął chorować i musiał odejść z pracy – na własną prośbę. I właśnie dlatego jego wniosek o upadłość konsumencką został odrzucony. Bo dłużnik zwolnił się sam z ostatniej pracy – tej na wysypisku. A to jest sprzeczne z zapisami ustawy o upadłości konsumenckiej - opowiada Krzysztof Oppenheim. - Tymczasem komornik kilkakrotnie pozwolił sobie na ściągnięcie z konta jego żony całego wynagrodzenia, pozostawiając rodzinę bez środków do życia - dodaje.

Ostatnio RWE wyłączyła prąd w mieszkaniu dłużników hipotecznych, gdyż zalegali także z opłatami za energię elektryczną.

Pani A. miała dobrą pracę, 10 tys. zł pensji i kredyt hipoteczny. Bank ją hołubił. Gdy straciła posadę i przestała płacić raty, wpadła w depresję ścigana przez windykatorów

Przybywa osób, które z trudnością płacą raty kredytów zaciągniętych w czasach boomu mieszkaniowego, czyli w latach 2003 - 2008. Straciły dobrą pracę i popadły w pętlę długów. Niektóre jeszcze sobie radzą mając oszczędności lub wsparcie rodziny, rezygnując z prywatnych szkół dla dzieci i drogich aut. Inne - poddały się.

Pozostało 87% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej