– W czasie hossy inwestorzy kupowali działki po to, by je mieć. Tworzyli banki ziemi. Dochodziło do spektakularnych licytacji – przypomina Łukasz Madej, szef firmy doradczej ProDevelopment. – Grunty w Warszawie czy Wrocławiu osiągały zawrotne ceny. Podwarszawska Lesznowola w 2006 roku podwoiła budżet dzięki sprzedaży tylko jednej działki.
Wszystko zmienił kryzys. Deweloperzy przestali kupować ziemię na zapas, banki przestały finansować zakupy.
– Dziś grunty kupowane są po to, by od razu na nich budować. Inwestorzy mogą wybierać te najlepiej przygotowane. Tymczasem wiele samorządów wystawia na sprzedaż tereny inwestycyjne tak jak ziemię rolną. Podane są powierzchnia, cena, numer księgi, obowiązujący plan miejscowy. A to dopiero początek. Inwestor musi przygotować koncepcję określającą chłonność terenu. Powinien też znać możliwe warunki i koszty przyłączy, nie mówiąc już o układzie dróg – tłumaczy prezes ProDevelopment. Zdarza się, że od momentu zakupu gruntu do rozpoczęcia inwestycji upływają nawet trzy lata. – Tymczasem samorządy mają w ręku wszystkie instrumenty, by przygotować działkę tak, by można było na niej od razu inwestować. W przeciwnym razie przedstawią słabszą ofertę niż inni sprzedający. Nie ma się więc co dziwić, że na przetargi mało kto się zgłasza – podkreśla. Z prywatnym inwestorem można się też umówić, że płatność nastąpi dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę. – Bezpieczeństwo inwestycji i czas jej realizacji to najważniejsze czynniki przy wyborze nieruchomości – podkreśla Madej.
Tu buduj, tu płać
Bydgoszcz, jak informuje Marta Stachowiak, doradca prezydenta miasta, rocznie sprzedaje w przetargach ok. 40 nieruchomości, przeznaczonych pod budownictwo mieszkaniowe (jedno- i wielorodzinne) oraz usługi. Inwestorzy poszukują działek m.in. pod handel wielkopowierzchniowy. Do przetargów stają także deweloperzy, chcący budować osiedla. – Pamiętajmy, że ubiegły rok i pierwsza połowa tego roku to zastój na rynku. Do Wydziału Mienia i Geodezji trafiały wprawdzie osoby zainteresowane stale poszerzaną ofertą, ale nie przełożyło się to na liczbę sprzedanych nieruchomości – mówi Marta Stachowiak. Potencjalni kupcy nie wpłacali wadiów. Przetargi się nie udawały. Aby podnieść sprzedaż, miasto obniżało ceny wywoławcze niektórych nieruchomości. Przyjęło też nowe zasady oddawania działek w użytkowanie wieczyste. – Program „Zbuduj swój dom w Bydgoszczy" zakłada, że potencjalni nabywcy zapłacą za wylicytowaną działkę jedną czwartą wartości. Zasady dotyczą wyłącznie działek pod zabudowę jednorodzinną. Intencją programu jest zbudowanie silnego związku mieszkańców z miastem. Tu postawią dom i tu będą płacić podatki. W użytkowanie wieczyste na takich zasadach mają być oddane grunty przy ulicach: Opławiec-Meysnera, Zasobnej i Wąwelskiej-Bartoszcze. Pod zabudowę wielorodzinną Bydgoszcz przeznacza 824-metrową działkę przy ul. Hetmańskiej, gdzie może stanąć budynek mieszkalno-usługowy.
Działki przy PKiN
Stolica planuje do końca roku przeprowadzenie ok. 70 przetargów na sprzedaż nieruchomości. Pod młotek trafi m.in. działka o powierzchni 3,1 tys. mkw. przy ul. Staffa, na której może stanąć budynek wielorodzinny. Cena wywoławcza: 8,7 mln zł netto. Jedną z perełek może się okazać 5,8 tys. mkw. gruntu u zbiegu pl. Defilad i ul. Marszałkowskiej, w rejonie Pałacu Kultury i Nauki. Cena wywoławcza: 70 mln zł netto. W planie zagospodarowania teren został zarezerwowany m.in. pod handel, biura, gastronomię, obiekty kulturalne. Planowany termin przetargu to czwarty kwartał tego roku.