Jakie nieruchomości wystawią miasta w przetargach

Część działek trafia pod młotek po kilka razy, bo brak na nie chętnych. Nie każda oferta jest dobrze przygotowana. A inwestorzy boją się ryzyka.

Aktualizacja: 12.07.2013 10:37 Publikacja: 11.07.2013 23:09

Kraków planuje sprzedaż kamienicy przy ul. Stradomskiej

Kraków planuje sprzedaż kamienicy przy ul. Stradomskiej

Foto: Urząd Miasta Krakowa, Paweł Krawczyk Paweł Krawczyk

– W czasie hossy inwestorzy kupowali działki po to, by je mieć. Tworzyli banki ziemi. Dochodziło do spektakularnych licytacji – przypomina Łukasz Madej, szef firmy doradczej ProDevelopment. – Grunty w Warszawie czy Wrocławiu osiągały zawrotne ceny. Podwarszawska Lesznowola w 2006 roku podwoiła budżet dzięki sprzedaży tylko jednej działki.

Wszystko zmienił kryzys. Deweloperzy przestali kupować ziemię na zapas, banki przestały finansować zakupy.

– Dziś grunty kupowane są po to, by od razu na nich budować. Inwestorzy mogą wybierać te najlepiej przygotowane. Tymczasem wiele samorządów wystawia na sprzedaż tereny inwestycyjne tak jak ziemię rolną. Podane są powierzchnia, cena, numer księgi, obowiązujący plan miejscowy. A to dopiero początek. Inwestor musi przygotować koncepcję określającą chłonność terenu. Powinien też znać możliwe warunki i koszty przyłączy, nie mówiąc już o układzie dróg – tłumaczy prezes ProDevelopment. Zdarza się, że od momentu zakupu gruntu do rozpoczęcia inwestycji upływają nawet trzy lata. – Tymczasem samorządy mają w ręku wszystkie instrumenty, by przygotować działkę tak, by można było na niej od razu inwestować. W przeciwnym razie przedstawią słabszą ofertę niż inni sprzedający. Nie ma się więc co dziwić, że na przetargi mało kto się zgłasza – podkreśla. Z prywatnym inwestorem można się też umówić, że płatność nastąpi dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę. – Bezpieczeństwo inwestycji i czas jej realizacji to najważniejsze czynniki przy wyborze nieruchomości  – podkreśla Madej.

Tu buduj, tu płać

Bydgoszcz, jak informuje Marta Stachowiak, doradca prezydenta miasta, rocznie sprzedaje w przetargach ok. 40 nieruchomości, przeznaczonych pod budownictwo mieszkaniowe (jedno- i wielorodzinne) oraz usługi. Inwestorzy poszukują działek m.in. pod handel wielkopowierzchniowy. Do przetargów stają także deweloperzy, chcący budować osiedla. – Pamiętajmy, że ubiegły rok i pierwsza połowa tego roku to zastój na rynku. Do Wydziału Mienia i Geodezji trafiały wprawdzie osoby zainteresowane stale poszerzaną ofertą, ale nie przełożyło się to na liczbę sprzedanych nieruchomości – mówi Marta Stachowiak. Potencjalni kupcy nie  wpłacali wadiów. Przetargi się nie udawały. Aby podnieść sprzedaż, miasto obniżało ceny wywoławcze niektórych nieruchomości. Przyjęło też nowe zasady oddawania działek w użytkowanie wieczyste. – Program „Zbuduj swój dom w Bydgoszczy" zakłada, że potencjalni nabywcy zapłacą za wylicytowaną działkę jedną czwartą wartości. Zasady dotyczą wyłącznie działek  pod zabudowę  jednorodzinną. Intencją programu jest zbudowanie silnego związku mieszkańców z miastem. Tu postawią dom i tu będą płacić podatki. W użytkowanie wieczyste na takich zasadach mają być oddane grunty przy ulicach: Opławiec-Meysnera, Zasobnej i Wąwelskiej-Bartoszcze. Pod zabudowę wielorodzinną Bydgoszcz przeznacza 824-metrową działkę przy ul. Hetmańskiej, gdzie może stanąć budynek mieszkalno-usługowy.

Działki przy PKiN

Stolica planuje do końca roku przeprowadzenie ok. 70 przetargów na sprzedaż nieruchomości. Pod młotek trafi m.in. działka o powierzchni 3,1 tys. mkw. przy ul. Staffa, na której może stanąć budynek wielorodzinny. Cena wywoławcza: 8,7 mln zł netto. Jedną z perełek może się okazać 5,8 tys. mkw. gruntu u zbiegu pl. Defilad i ul. Marszałkowskiej, w rejonie Pałacu Kultury i Nauki. Cena wywoławcza: 70 mln zł netto. W planie zagospodarowania teren został zarezerwowany m.in. pod handel, biura, gastronomię, obiekty kulturalne. Planowany termin przetargu to czwarty kwartał tego roku.

Stolica chce też udostępnić działki pod budownictwo jednorodzinne przy ul. Stradomskiej i Bosmańskiej w Wawrze. – Każdego roku planujemy sprzedać w nieograniczonych przetargach  ok. 100 nieruchomości. To, ile z nich znajdzie nabywców, zależy od sytuacji na rynkach nieruchomości i finansowym – mówi Milena Świątek z warszawskiego ratusza. – Dziś podaż przewyższa popyt, dlatego też nieruchomość nie zawsze znajduje nabywcę w pierwszym przetargu. Inwestorzy poszukują atrakcyjnych gruntów pod zabudowę wielomieszkaniową i usługową, ale za okazyjną cenę.

Kamienice przy Rynku

Kraków sprzedaje średnio 40 działek rocznie. – W sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych lokalizacji dla siebie szukają sklepy sieciowe. W centrum miasta inwestorzy chcą budować osiedla – mówi Kinga Sadowska z krakowskiego urzędu. Z analiz Centrum Obsługi Inwestora wynika, że największy jest popyt pod zabudowę komercyjną (biurowce, centra handlowe, hotele). Na takie cele miasto oferuje działki przy ul. Tetmajera, Starowiślnej, Tischnera, Pietrusińskiego. W lipcu odbędzie się drugi przetarg na działki przy ul. Jakuba na Kazimierzu (0,0172 i 0,0158 ha), przeznaczone pod zabudowę wielorodzinną. Cena wywoławcza: 1,4 mln zł. Po raz czwarty Kraków będzie próbował sprzedać 0,15 ha ziemi przy ul. Wadowickiej w Podgórzu. Może tu stanąć pawilon handlowo-usługowy. Cena wywoławcza: 1,6 mln zł. Pod młotek ma trafić grunt o powierzchni 1,6 ha również w Podgórzu, w obrębie ul. Spiskiej, Orawskiej, Przedwiośnia i Długosza przeznaczony pod zabudowę wielorodzinną. Cena wywoławcza: 20,8 mln zł.

Poznań znajduje chętnych średnio na 25 nieruchomości rocznie. – Bardziej niż liczba istotna jest cena sprzedaży – podkreśla Paweł Diakowicz, wicedyrektor ds. zbywania nieruchomości w poznańskim ratuszu. Inwestorzy szukają gruntów pod zabudowę mieszkaniową, usługową, aktywizację gospodarczą. – Oferty staramy się dopasować do oczekiwań większych i mniejszych inwestorów – podkreśla Paweł Diakowicz. Zauważa, że sprzedaż terenu miejskiego pod osiedla deweloperskie zdarza się rzadko, ale też takie transakcje przynoszą miastu znaczące kwoty. Poznań wystawia do sprzedaży m.in. nieruchomość o powierzchni 13 tys. mkw., położoną w ścisłym centrum, przy ul. Podgórnej, w pobliżu Starego Rynku. Teren po byłym szpitalu im. Strusia jest przeznaczony m.in. pod mieszkalnictwo. Plan przewiduje też funkcje m.in. hotelarskie i rzemiosła usługowego. Część nieruchomości jest wpisana do rejestru zabytków. Przysługuje 50-proc. bonifikata od części ceny sprzedaży. Stawka wywoławcza: 71 mln zł. Na 30 mln zł miasto wycenia nieruchomość przy ul. 27 Grudnia, w sąsiedztwie Okrąglaka, Teatru Polskiego i placu Wolności. Teren jest zarezerwowany pod mieszkalnictwo i usługi.

Gdańsk do wrześniowych przetargów przygotował 27 nieruchomości. Część trafi pod młotek po raz pierwszy, część – już po raz kolejny. – Głównymi przyczynami umiarkowanego zainteresowania działkami są kryzys gospodarczy, drogie i trudno dostępne kredyty inwestycyjne, nasycenie rynku, zubożenie społeczeństwa – ocenia Anna Dobrowolska z gdańskiego magistratu.

7,6 tys. mkw. gruntu w rejonie ul. Tarcice Gdańsk chce oddać w użytkowanie wieczyste pod obiekty produkcyjno-usługowe. Cena wywoławcza: 1,6 mln zł. W centrum Starego Miasta przy ul. Św. Ducha do wzięcia jest 841 mkw. terenu, na którym mogą stanąć mieszkania i obiekty usługowe. Cena wywoławcza: 2,8 mln zł. Deweloperzy mogą być zainteresowani terenem o powierzchni 17,8 tys. mkw. przy ul. Dywizjonu 303, wycenionym na 20,4 mln zł. Atrakcyjna jest też nieruchomość przy al. Grunwaldzkiej o powierzchni 5,7 tys. mkw., przeznaczona pod usługi. Cena: 8,5 mln zł.

Pod rezydencje

W  2011 r. Lublin sprzedał 24 nieruchomości. W ubiegłym roku – 16. – Z uwagi na trudną sytuację rynkową nie zawsze udaje się sprzedać nieruchomość w pierwszym przetargu. Organizowane są więc albo kolejne przetargi, albo rokowania. Niekiedy korzystamy z możliwości, jakie daje ustawa o gospodarowaniu nieruchomościami i obniżamy cenę wywoławczą – mówi Beata Krzyżanowska z lubelskiego ratusza. Miasto przeznacza na sprzedaż m.in. nieruchomość o powierzchni 0,0930 ha przy ul. Radziwiłłowskiej, znajdującą się na obszarze usług. Cena wywoławcza: 1,3 mln zł. Do wzięcia są też działki przy ul. Poligonowej, niedaleko Śródmieścia położone na terenach pod zabudowę rezydencjalną. W październiku miasto chce wystawić w przetargu działkę o powierzchni  0,0340 ha przy ul. Okólnej.

Wrocław do sprzedaży w przetargach przygotowuje ok. 400 nieruchomości. – W tym roku przewidywane jest ogłoszenie przetargów na około 160 nowych ofert. Staramy się, aby były one zróżnicowane, zarówno pod względem lokalizacji, jak i przeznaczenia – mówi Małgorzata Krajewska z wrocławskiego urzędu. Miasto szuka chętnych na działki pod osiedla, domy jednorodzinne, usługi, aktywność gospodarczą. – Zainteresowanie nieruchomościami jest umiarkowane. Zmniejszenie popytu jest związane z sytuacją makroekonomiczną. W pierwszych przetargach znajduje nabywców ok. 40 proc. nieruchomości – mówi Małgorzata Krajewska.

Opinia dla „Rz"

Jarosław Jędrzyński analityk rynku nieruchomości RynekPierwotny.com

Na miejskich przetargach można znaleźć atrakcyjne nieruchomości. Atrakcyjność nie musi wynikać z niskiej ceny, ale np. wyszukanej lokalizacji. Działki w atrakcyjnych częściach miast rzadziej są własnością osób prywatnych. Najczęściej należą do instytucji lub właśnie samorządu. Ciekawych ofert nie brakuje. W okresie spowolnienia częściej brakuje na nie chętnych. Deweloperzy szukają gruntów inwestycyjnych także na miejskich przetargach. Interesują ich okazje, bo zdają sobie sprawę, że działki wciąż tanieją. O okazje w miejskich przetargach nie zawsze jest łatwo. Sytuacje, kiedy kilku deweloperów walczy o działkę, licytując cenę do poziomów znacznie wyższych od ceny wywoławczej, należą do rzadkości, jeśli w ogóle się zdarzają. Taka metoda budowania banków ziemi oznaczałaby przepłacanie i zawyżanie cen rynkowych. Deweloperzy nauczeni doświadczeniem lat ubiegłych chcą zminimalizować ryzyko odpisów aktualizacyjnych w bilansach. Cena wywoławcza w pierwszym przetargu określana jest na podstawie operatu szacunkowego. Bardzo często okazuje się nieatrakcyjna, a przetarg nieudany. W kolejnych przetargach powinna być urealniana do poziomu, który daje szanse  pojawienia się oferentów. Już po drugim nieudanym przetargu gmina może przystąpić do sprzedaży w trybie rokowań, ale nie musi tego robić. Może ogłaszać kolejne przetargi. —not. aig

– W czasie hossy inwestorzy kupowali działki po to, by je mieć. Tworzyli banki ziemi. Dochodziło do spektakularnych licytacji – przypomina Łukasz Madej, szef firmy doradczej ProDevelopment. – Grunty w Warszawie czy Wrocławiu osiągały zawrotne ceny. Podwarszawska Lesznowola w 2006 roku podwoiła budżet dzięki sprzedaży tylko jednej działki.

Wszystko zmienił kryzys. Deweloperzy przestali kupować ziemię na zapas, banki przestały finansować zakupy.

Pozostało 96% artykułu
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nieruchomości
MLP Rzeszów na starcie. Inwestycja typu greenfield