Na krakowskim rynku wtórnym, jak mówi Joanna Targowska z sieciowej agencji pośrednictwa Ober-Haus, nadal przeważają transakcje kredytowe. Pieniędzmi pożyczonymi z banku finansuje zakup nieruchomości, w całości lub częściowo, 80 proc. klientów. Tylko 20 proc. to transakcje gotówkowe. – Takich transakcji jednak przybywa. Są to głównie zakupy inwestycyjne kolejnych mieszkań na wynajem – mówi Joanna Targowska.
Jej zdaniem rynek mieszkań używanych ostatnio się ożywił. W czasie wakacji wzrasta sprzedaż małych mieszkań na wynajem dla studentów. – Klienci gotówkowi, którzy nie czekają na kredyt i mogą szybciej zawrzeć transakcję, często mogą liczyć na większe obniżki. Ale różnica nie jest duża. To ok. 2 procent w stosunku do klientów kredytowych – szacuje Joanna Targowska.
Zdaniem pośredniczki Joanny Lebiedź, rzeczniczki Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), gotówka to as w rękawie kupującego. – Nic tak nie działa na sprzedającego, jak perspektywa szybkiego pojawienia się pieniędzy na koncie – ocenia Joanna Lebiedź. – W porównaniu do czasów sprzed zaostrzenia polityki kredytowej i wprowadzenia rekomendacji S i T, które mocno ograniczyły dostępność kredytów, coraz częściej mamy do czynienia z transakcjami gotówkowymi. Dotyczą one jednak wyłącznie segmentu nieruchomości niedrogich, czyli małych mieszkań lub tanich działek – zastrzega rzeczniczka PFRN. Także i ona zauważa ożywienie na rynku małych – jedno- i dwupokojowych mieszkań. Lepiej zaczynają się sprzedawać również nieduże lokale z trzema pokojami. – Mieszkania o powierzchni większej niż 70 mkw., domy i grunty, nadal sprzedają się długo. Nabywca pojawia się czasem po ponad dwóch latach – mówi Joanna Lebiedź. Podkreśla, że ogólna zasada jest taka: sprzedają się nieruchomości, których ceny zostały skorygowane w stosunku do pierwotnego, astronomicznego poziomu.
Opinię potwierdza Leszek Hardek, szef toruńskiej agencji Intercentrum. – Ceny mieszkań spadły już na tyle, że pojawia się zainteresowanie nimi. Oczywiście, cena ofertowa musi być realna – mówi Leszek Hardek. Jego zdaniem część klientów wstrzymuje się z decyzją zakupu do czasu ustalenia zasad kredytowania mieszkań w programie „Mieszkanie dla Młodych". – Jeśli program będzie działał tylko na rynku pierwotnym, to popyt na rynku wtórnym może zmaleć – mówi Leszek Hardek. – Każda zmiana w kredytowaniu zmienia wielkość popytu. I jeśli nawet możemy mówić o chwilowym, raczej niewielkim ożywieniu, to nie sądzę, aby to była stała tendencja – dodaje. Szacuje, że na toruńskim rynku wtórnym transakcje kredytowe stanowią 70 proc. wszystkich. Zdaniem szefa Intercentrum wysokość rabatu zależy od tego, jak długo właściciel próbuje sprzedać mieszkanie i od historii sprzedaży.
– Może byli już jacyś chętni, którzy nie dostali kredytu? Jeśli więc zjawi się klient, który mówi: „kładę pieniądze na stół", negocjacje nabierają przyspieszenia, bo zaczyna się rozmawiać o konkretach. Klienci kredytowi bardzo często nie wiedzą, w jakim banku i na ile się zadłużą, a także, kiedy pieniądze zostaną przelane. Dyskusja jest wtedy trudniejsza – przyznaje Hardek.