„Rzeczpospolita" dotarła do projektu założeń nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Ministerstwo Rozwoju i Infrastruktury chce przeciwdziałać chaotycznemu rozlewaniu się miast.
Nie chce osiedli mieszkaniowych w szczerym polu, z dala od dróg, komunikacji publicznej i szkół. Projekt przewiduje więc, że nowe domy będzie można budować tylko na terenach objętych planem miejscowym (z wyjątkiem zabudowy zagrodowej). Wymóg ten ma wejść w życie po upływie dwóch lat od daty wejścia w życie noweli. Do tego czasu nikt nie będzie mógł postawić domu wielorodzinnego, jeżeli w promieniu 3 km nie będzie przedszkola lub szkoły podstawowej. Gmina nie wyda bowiem warunków zabudowy.
Bez spekulacji gruntami
Działka będzie musiała leżeć bezpośrednio przy drodze publicznej. „Protezy" w postaci służebności lub drogi wewnętrznej nie wystarczą. Podobnie będzie z dostępem do mediów.
Dziś wystarczy uzyskać przyrzeczenie przyłączenia do projektowanej sieci, np. od zakładu energetycznego lub wodociągów, a wójt (burmistrz, prezydent) wyda warunki zabudowy. Po zmianach działka będzie musiała być już uzbrojona w media.
Ministerstwo chce też zakazać cesji warunków zabudowy. Ma to ukrócić spekulację gruntami. Przewiduje więc, że decyzje o warunkach zabudowy będzie można uzyskać tylko na dwa lata i tylko na potrzeby konkretnej inwestycji. Teraz decyzja jest bezterminowa i traci aktualność, dopiero gdy dla danego terenu gmina uchwali plan. Nierzadko właściciel występuje o nią, by podnieść wartość działki, bez rozpoczynania inwestycji.