Klamka zapadła. Z preferencyjnych kredytów już wkrótce będą mogli korzystać także kupujący mieszkania na rynku wtórnym. To niejedyna zmiana w programie „Mieszkanie dla młodych". Dopłaty dla rodzin wielodzietnych wzrosną z 15 do 30 proc., a powierzchnia dotowanego lokalu z 50 do 65 mkw. Dla takich rodzin zniesiony będzie też limit wieku. Będą się mogły zadłużyć, mając już wcześniej własny dach nad głową.
Szansa dla małych
Zdaniem Karoliny Szostek, kierowniczki zespołu kredytów w spółce Budimex Nieruchomości, każda zmiana, która zwiększa liczbę osób uprawnionych do dopłat, jest dobra. – Nowe przepisy powinny zainteresować wiele osób – ocenia Szostek. – Biorąc jednak pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku rodziny wielodzietne stanowiły bardzo mały odsetek kredytobiorców, ich liczba znacząco nie wzrośnie.
Także Eyal Keltsh, wiceprezes spółki Robyg, pozytywnie ocenia zmiany w „MdM". – Nowe rozwiązania będą miały dobry wpływ na rynek. To szansa dla młodych spoza dużych miast na pierwsze mieszkanie. Rozszerzenie wsparcia na rynek wtórny pozwoli skorzystać z dopłat tam, gdzie nie działają firmy deweloperskie – komentuje Eyal Keltsh.
Jego zdaniem nowela spowoduje też wzrost zainteresowania większymi mieszkaniami z rynku pierwotnego. W podobnym duchu wypowiada się Tadeusz Suleja, kierownik działu sprzedaży i marketingu w firmie Budotex. – W dłuższej perspektywie na nowelizacji ustawy skorzystają nie tylko kupujący, ale także deweloperzy i cała gospodarka – przekonuje Tadeusz Suleja. – Na objęciu systemem rządowego wsparcia rynku wtórnego zyskają głównie mieszkańcy mniejszych miejscowości, gdzie nowych inwestycji jest jak na lekarstwo lub nie ma ich w ogóle – podkreśla. I dodaje, że tym samym program przestaje faworyzować mieszkańców największych miast.
– Transakcji na rynku wtórnym przybędzie także w dużych aglomeracjach, takich jak Warszawa, Wrocław czy Kraków – przewiduje kierownik z Budotexu. – Nie będzie to jednak tak duży wzrost, by mieszkania z drugiej ręki mogły stanowić realną konkurencję dla rynku pierwotnego, a tym samym zagrażać kondycji całej branży deweloperskiej – twierdzi.