Niedawno w „Rzeczpospolitej” opublikował pan list otwarty do najważniejszych osób w państwie – prezydenta, premiera, marszałka Sejmu – z apelem o pomoc przy ratowaniu zabytkowych nieruchomości w Polsce. Nie jest to apel o wsparcie finansowe, o utworzenie jakiegoś funduszu, tylko zajmujący pół kolumny projekt ustawy deregulacyjnej pozwalającej na łatwiejszą i szybszą realizację inwestycji. Zaledwie cztery rozdziały, dziewięć artykułów. To naprawdę takie proste?
Nie chcemy pieniędzy, generalnie jestem przeciwko wydawaniu publicznych środków lekką ręką. Pierwsza wersja projektu liczyła prawie 30 stron. Powiedziałem, że musimy się zmieścić w dwóch, i to się naszym prawnikom oraz ekspertom zewnętrznym udało. Przecież 30-stronicowego dokumentu nikt nie przeczyta, to ma być deregulacja, a nie dokładanie. Poza tym będziemy to procedować jako projekt obywatelski, będziemy zbierać podpisy. To musi być coś prostego. Badania pokazują, że zabytki są czymś, co łączy Polaków niezależnie od poglądów. Zabytki są nam potrzebne, bo tworzą wspólnotę, a przecież ze względu na burzliwą historię nie zostało nam ich dużo.