Rynek mieszkań trwa w zawieszeniu między wygaszonym w styczniu „Bezpiecznym kredytem 2 proc.” a programem „Na start”, który według zapowiedzi rządu ma wejść w życie w II półroczu. Kiedy dokładnie? Nie wiadomo. Najpierw była mowa o lipcu, dziś słychać, że może to być nawet jesień.
Jakie strategie na ten przejściowy czas obierają sprzedający, a jakie kupujący mieszkania? Pośrednicy mówią o niepewności, wątpliwościach, obawach o wzrost cen.
W blokach startowych
Aleksandra Hahn ze śląskiego oddziału Północ Nieruchomości Radzionków po zakończeniu „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” odnotowała znaczny spadek liczby transakcji.
– Część potencjalnych kupujących, którzy nie zdążyli skorzystać z tego programu, czeka na nowy – mówi. – Jednak nie wszyscy mogą się wstrzymać z transakcją aż do drugiej połowy roku, kiedy ma on wejść w życie – co zresztą nie jest pewne. Takie osoby już dziś decydują się na zakup mieszkania, rezygnując z udziału w programie. Na zakupy wyruszyły też osoby, które nie spełnią kryteriów nowego programu – zaznacza. Dodaje, że ci, którzy będą się starać o dopłaty, mieszkań jeszcze nie szukają, bo jak tłumaczy pośredniczka, termin startu programu jest zbyt odległy.
Michał Grzeląska, dyrektor Freedom Nieruchomości Łódź Wierzbowa, potwierdza: jedni chcą kupić mieszkanie jak najszybciej, inni zwlekają, czekając na tani kredyt. – Wzmożonego ruchu i rezerwacji mieszkań, które klienci chcieliby kupić z dopłatami, jednak nie odnotowujemy. Jest za wcześnie, nie ma nawet projektu ustawy – zauważa.