Istny rollercoaster – tak 2022 r. ocenia Łukasz Wydrowski, prezes Estatic Nieruchomości. – Pod koniec 2021 r. nikt nie przewidział aż takiej zmienności. Jeszcze w styczniu wydawało się, że przed nami 12 spokojnych miesięcy ze względną stabilizacją cen, a inflacyjna zawierucha potrwa raptem kilka miesięcy. Nic bardziej mylnego – podkreśla Łukasz Wydrowski.
Jak zaznacza, wraz z wybuchem wojny w Ukrainie rynek nieruchomości wywrócił się i do dziś się nie podniósł. Nagły napływ milionów uchodźców, pogłębiająca się inflacja, wysokie stopy procentowe i w praktyce zablokowanie przez KNF możliwości udzielania kredytów hipotecznych – wszystko to spowodowało ogromny spadek sprzedaży nieruchomości, a co za tym idzie, istotnie wzrosło prawdopodobieństwo korekty cen przy jednoczesnej gwałtownej hossie na rynku najmu. Tak skrajne trendy w powiązanych częściach tego samego rynku występują rzadko.
Gotówka w natarciu
Przypomnijmy, że zgodnie z rekomendacją KNF przy ocenie zdolności kredytowej klienta banki doliczają do bieżącej stopy procentowej 5 pkt proc. Jakie są efekty zacieśniania polityki kredytowej? W 2022 r. w siedmiu największych miastach deweloperzy sprzedali 40,9 tys. mieszkań, o 38 proc. mniej niż rok wcześniej – wynika z szacunków Otodom Analytics.
Podsumowując 2022 r., Aleksander Skirmuntt, ekspert Maxon Nieruchomości, mówi, że był on „kompletnie zwariowany”. – Zaczął się napaścią Rosji na Ukrainę i exodusem uchodźców. W ciągu kilku dni zabrakło mieszkań do wynajęcia. Stawki najmu natychmiast poszły w górę. A rosnące od miesięcy stopy procentowe w końcu przyniosły oczekiwany efekt, czyli wstrzymanie akcji kredytowej. Firmy pośrednictwa kredytowego wskazują na 90-proc. spadek rok do roku. Na rynku została gotówka, która jest inwestowana już od kilku lat. Nie wiadomo, ile jej jeszcze jest – zauważa Aleksander Skirmuntt.
Jak dodaje, kupujący czekali na spadek cen. No i się doczekali. Koniec roku nie był szczególnie obfity w transakcje, ale te, które były, przeprowadzano po cenach niższych o 10, a nawet 25 proc.