Od 1 stycznia zużycie energii pierwotnej (EP) przez nowe budynki musi się zmniejszyć aż o 20 proc. Zostaną zaostrzone również parametry przenikalności dla ścian, okien i stropów. Deweloperzy nie mają wątpliwości: zmiany wpłyną na ceny mieszkań. Będą podwyżki.
Drogie okna
Nowe przepisy zawiera rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Polskę do ich wprowadzenia zobligowała dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/31/UE w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Nakłada ona obowiązek budowy oszczędnych budynków „prawie zeroenergetycznych".
W Polsce wymagania wdrażane były w trzech etapach. Pierwszy wszedł w życie 1 stycznia 2014 r., drugi – 1 stycznia 2017 r., a trzeci zacznie obowiązywać od Nowego Roku. Od 1 stycznia 2021 r. zmniejszy się m.in. poziom EP, czyli energii nieodnawialnej, z 85 do 65 kWh/mkw./rok.
– Oznacza to, że inwestorzy będą musieli zadbać o większą izolacyjność ścian, okien i stropów. Standardem w nowym budownictwie będą więc już okna trzyszybowe oraz grubsze docieplenie ścian. A to kosztuje. Za same okna będzie trzeba zapłacić od 30 do 40 proc. więcej. Spowoduje to wzrost kosztów budowy, a tym samym cen mieszkań, od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – wskazuje Konrad Płochocki, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD).
Według niego im w mieszkaniu będzie więcej okien, tym i jego cena wzrośnie mocniej. Natomiast grubsze docieplenie ścian zmniejszy powierzchnię użytkową lokalu.