Reklama

Mieszkańcy nie chcą już wielkich marketów

Coraz więcej mieszkańców protestuje przeciwko budowie sklepów wielkopowierzchniowych.

Publikacja: 02.08.2016 06:37

Mieszkańcy nie chcą już wielkich marketów

Foto: www.sxc.hu

Z analizy wokand sądowych wynika, że mieszkańcy nie chcą już w sąsiedztwie wielkich centrów handlowych. Chcemy kupować w dyskontach oraz małych i średniej wielkości supermarketach, o powierzchni 500-1500 m, na które nie musi zezwalać plan i wystarczy decyzja o warunkach zabudowy. Dotyczy to zwłaszcza marketów budowlanych i specjalistycznych, np. ze sprzętem AGD i RTV.

Trzy zamiast jednego

W Puszczykowie w woj. wielkopolskim stowarzyszenie ekologiczne uznało, że pomysł budowy aż trzech marketów w jednym miejscu „jest kolejnym oszpeceniem krajobrazu i wprowadza chaos przestrzenny".

W Dąbrowie Górniczej, gdzie Lidl miał mieć za sąsiada Rossmana i Pepco, naczelnik wydziału urbanistyki i architektury mogła jedynie wyjaśnić protestującym mieszkańcom Osiedla Tysiąclecia, że planowane przedsięwzięcie jest zgodne ze studium. Skoro inwestor spełnił wszystkie warunki, nie było formalnej możliwości odmówić pozwolenia na budowę.

– Uciążliwość zależy od gabarytów inwestycji – mówi radca prawny Łukasz Bernatowicz, ekspert Business Center Club. – Wiadomo, że będzie wzmożony ruch, szczególnie dolegliwy nocą i nad ranem, gdy trwają dostawy. Im większy obiekt, tym ruch większy. Jeżeli WOH, czyli wielkopowierzchniowy obiekt handlowy ma mieć powyżej 2 tys. mkw. powierzchni, może powstać tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Inwestorzy mają jednak i na to sposób: stawiają dwa mniejsze budynki, a potem łączą je pasażem.

Reklama
Reklama

– Obiekty poniżej tej granicy można budować na podstawie decyzji o warunkach zabudowy – tłumaczy ekspert.

Jest to nieprecyzyjny dokument, o dużym stopniu ogólności. Wuzetki pozwalają wydać pozwolenie na obiekt, który może być kontrowersyjny. Dają też urzędnikom duże pole do interpratacji.

– Toteż trwają dyskusje, żeby je w ogóle wyeliminować, a zamierzane przedsięwzięcia objąć planem zagospodarowania– mówi Bernatowicz.

Mariola Berdysz, dyrektor Fundacji Wszechnicy Budowlanej, zwraca uwagę, że czasem nie można odmówić.

– W wuzetce, którą wydaje wójt, burmistrz czy prezydent miasta, obowiązuje przede wszystkim zasada dobrego sąsiedztwa, kontynuacja formy i funkcji, wymóg dostępu do drogi publicznej. Ustawowe regulacje nie pozwalają zbyt mocno wpływać lokalnej władzy na inwestycje – tłumaczy Berdysz.

Gminy mogą to jednak regulować w miejscowych planach. Z własnej inicjatywy lub jeśli inwestor składa wniosek o wydanie warunków zabudowy na inwestycje w takim miejscu.

Reklama
Reklama

– Istnieje także inna możliwość. Jeżeli inwestor składa wniosek o wydanie warunków zabudowy w miejscu, którego nie akceptują miejscowe władze, można zawiesić postępowanie na dziewięć miesięcy i przez ten czas przygotować miejscowy plan – mówi Mariola Berdysz.

Podkreśla jednak, że taki plan musi być zgodny ze studium.

Wygrywają w sądzie

Niejednokrotnie protesty okazują się skuteczne. Tak było np. w Łodzi, gdzie nie zrealizowano marketu na terenie wewnątrzosiedlowego skweru, kosztem kilkudziesięciu drzew do wycięcia.

Ostatnią deską ratunku jest sąd. Członkowie wspólnoty mieszkaniowej poskarżyli się do Wojewódzkiego Sądu w Łodzi na projektowaną budowę.

– Budynek wraz z miejscami parkingowymi miał wypełniać prawie całkowicie powierzchnię działki. Inwestycja zasłoniłaby dostęp do światła i zacienieniła części lokali – argumentowała wspólnota.

WSA uznał, że chociaż inwestycja spełnia warunki dobrego sąsiedztwa i kontynuacji funkcji handlowo-usługowej, decyzję o warunkach zabudowy należy uchylić. Wadliwie bowiem określono powierzchnię zabudowy (585 mkw.) jako powierzchnię sprzedaży. Tymczasem budynek jest przeznaczony też na działalność usługową. Będzie więc większy.

Reklama
Reklama

Z kolei mieszkańcy warszawskiej dzielnicy Wilanów zamiast wielkiego centrum handlowego Galeria Wilanów chcą mniejszego. Globe Trade Centre, inwestor galerii, broni projektu powstałego w poprzednich latach. Weronika Ukleja z GTC informuje, że wystąpił do prezydent Warszawy o wznowienie zawieszonego postępowania i wydanie pozwolenia na budowę. Zdaniem miasta nie jest to możliwe na podstawie obecnego planu. Nie ma w nim bowiem regulacji dotyczących tzw. WOH, czyli obiektów wielkopowierzchniowych.

– Galeria typu mall stają się przeżytkiem. To dawny format marketowy. Na świecie już się czegoś takiego nie buduje, tylko zaczyna rozbierać. Miejscowy plan z 2001 r. mówi o handlu o charakterze lokalnym lub ponadlokalnym, ale dziś oczekiwania mieszkańców są inne – mówi Katarzyna Radzikowska, przewodnicząca Rady Dzielnicy Wilanów.

– Wskutek puszczenia w przeszłości budowy supermarketów na żywioł jest ich procentowo więcej, i są większe niż w innych państwach Unii Europejskiej. Nie sposób więc traktować protestujących mieszkańców jako swego rodzaju pieniaczy. Dylemat polega na tym, że ich lokalne interesy kłócą się nierzadko z ogólnymi potrzebami. Jakimś rozwiązaniem byłoby odchodzenie od starej formy galerii handlowej, a preferowanie mniejszych, a więc i mniej uciążliwych obiektów.

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama