Deweloper zwrócił się do prezydenta Wrocławia o wydanie pozwolenia na budowę dwóch budynków wielorodzinnych z garażami podziemnymi. Inwestycja nie podobała się Janowi Z. właścicielowi sąsiedniej działki. Jego zastrzeżenia dotyczyły przede wszystkim dojazdu do planowanego osiedla. Chodziło o to, że ulica którą mieli jeździć w przyszłości mieszkańcy nie miała nawierzchni. Była to droga gruntowa ze wszystkimi związanymi z tym mankamentami. Mimo sprzeciwu sąsiada prezydent wydał deweloperowi pozwolenie na budowę osiedla. Wówczas Jan Z. odwołał się do wojewody dolnośląskiego.
W odwołaniu zakwestionował nie tylko dojazd do osiedla, ale i to, że inwestycja zablokuje zabudowę jego pustej jeszcze działki. Twierdził, że zamiary inwestora naruszają miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Bloki będą za wysokie, dojdzie do zalewania sąsiednich gruntów.
Wojewoda utrzymał w mocy pozwolenie na budowę. Jego zdaniem inwestycja jest zgodna z miejscowym planem. Art. 4 prawa budowlanego oraz art. 6 ust. 2 pkt 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym mówią o zasadzie wolności zabudowy. Oznacza to, że nie można przyjąć, bez jednoznacznego wskazania w miejscowym planie, że wysokość planowanego budynku należy mierzyć tylko i wyłącznie od poziomu terenu istniejącego lub zastanego. Istotą zasady wolności zabudowy, podstawowej zasady prawa budowlanego, jest przyznanie każdemu, kto wykaże prawo do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, prawa zabudowy nieruchomości gruntowej, pod warunkiem zgodności zamierzenia budowlanego z przepisami.
Poza tym wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść inwestora. Wojewoda uznał, że w tej konkretnie sprawie nie jest zabronione ustalenie wysokości projektowanego budynku w kontekście projektowanego najniższego poziomu terenu, wynoszącego wokół planowanych budynków 124,92 m n.p.m. Tym samym blok może być wyższy.
Wojewoda zauważył, że prezydent wydając pozwolenie na budowę, nie ma obowiązku odnoszenia się do nieistniejącej jeszcze zabudowy na sąsiednich działkach.