Rok temu wydawało się, że rekord rekordów został pobity. Tymczasem za kilka dni poznamy nowy historyczny rekord sprzedaży mieszkań deweloperskich.
Większość firm już na koniec trzeciego kwartału 2016 roku wiedziała, że znajdą więcej chętnych na swoje lokale niż rok wcześniej. I tak się stało.
Na przykład prezes Murapolu powiedział niedawno, że rok do roku firma sprzedała o 25 procent lokali więcej. Bouygues Immobilier ogłosił, że o około 30 procent poprawił wynik. Także Archicom przekroczył zakładane plany sprzedażowe na ten rok. Wawel Service twierdzi, że w tym roku sprzeda o 50 procent mieszkań więcej niż w 2015 roku. I tak można wyliczać i wyliczać, nie pomijając największych spółek deweloperskich, notowanych na giełdzie.
Skąd klienci? Około 40, a czasami nawet 60 procent lokali - w przypadku niektórych inwestycji - kupowali gotówkowicze, czyli osoby nie potrzebujące kredytu. Uruchamiały pieniądze z lokat, z giełdy, oszczędności z kont i inwestowały w mieszkania.
Często gotówkowicze nabywali cztery kąty nie dla siebie, ale na wynajem. Bo skoro na lokacie mogli liczyć na 2 proc. zysku rocznie, to dlaczego na najmie nie zarobić dwa razy tyle? Pewnie, czemu nie, ale o lokatę nie trzeba dbać, a wynajęte lokum - koniecznie, zajmując się m.in. ściąganiem czynszu.