A przez brak zainteresowania faktycznie uczestniczymy w jego dewastacji.
Zwiedzamy, oglądamy, jeździmy i tu w Polsce, i tam za granicą. Często podziwiamy i zazdrościmy. Również tu, ale i tam. Bo przyjemnie być w ładnych miejscach. A gdy nie ma łdnej pogody, to czytamy. Czy książki o krajobrazie? Wydana w Anglii już ponad pół wieku temu książka Gordona Cullena „Obraz miasta" dopiero w 2011 roku została przetłumaczona na język polski.
A fachowa książka profesora Kazimierza Wejcherta „Elementy kompozycji urbanistycznej" wydana już w 1974 roku (kolejne wydanie było w 2007) nie ma ciągle swojej kontynuacji w postaci książki dla każdego. Tak aby mogła stać się przedmiotem rozmów i dyskusji, jak pół wieku temu w Europie budząca wówczas wielkie emocje książka Cullena. Nawet fundament rozumienia współczesnej urbanistyki, a właściwie formuły miasta zrównoważonego rozwoju, czyli książka Ebenezera Howarda „Miasta - ogrody jutra" ukazała się w Polsce dopiero po ponad 100 latach od jej pierwszego wydania.
A przecież potrzebujemy pięknego krajobrazu. Wierzymy w jego wartość. Adam Mickiewicz czy Henryk Sienkiewicz, te szkolne lektury, to przecież książki, w których krajobraz jest składnikiem naszej kultury. Ale czy w praktyce naszego codziennego działania mamy poczucie odpowiedzialności za współudział w formowaniu krajobrazu wokół nas?
Teraz wakacje, ale już bliżej do szkoły. Czy w jej praktyce programu nauczania mamy lekcje krajobrazu? Lekcje o przestrzeni wokół nas? Tak mają dzieci w Irlandii, Finlandii, Francji już od końca poprzedniego wieku. W naszej podstawie programowej jest już możliwość takich lekcji, nawet w wychowaniu przedszkolnym. Chwała za to Stowarzyszeniu Architektów Polskich. Narodowe Centrum Kultury promuje Archi-przygody, Izba Architektów projekty uczniowskie w gimnazjach. Ale w powszechnej praktyce życia szkolnego nie mamy takich lekcji. A teraz już nowa podstawa i reforma. To więc ciągle przed nami.