Nigdy jeden obóz polityczny nie miał nieograniczonych możliwości podejmowania wielkich reform bez oglądania się na politycznych oponentów. Do tego koniunktura gospodarcza i sukcesy w uszczelnianiu systemu podatkowego przyniosły realny wzrost dochodów budżetowych. Argument, że państwa na to nie stać, już nie jest tak oczywisty...
Drugi taki moment może się nie powtórzyć. Po 27 latach to właśnie na PiS i jego koalicjantów, a nie na poprzednie rządy, spadnie odpowiedzialność za zmarnowanie historycznej szansy na zrealizowanie tego, co przez lata prawica niosła na swoich sztandarach. Przedstawiony w środę projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej wiceministra Patryka Jakiego zapewne będzie krytykowany przez ekspertów, prawników czy politycznych oponentów. Pewnie łatwo mu będzie zarzucić mało klarowne zasady finansowania całej operacji i wypłaty zadośćuczynień, a także wiele innych niedoróbek. Wszelkie luki łatwo będzie jednak naprawić w procesie legislacyjnym.