Reklama

Kto może oszacować wady budowlanego domu

Jeśli spór o rozliczenie budowy wymaga informacji specjalisty, zaangażowania biegłego, to sąd winien go powołać – koniecznie z własnej inicjatywy. I nie obciążać tym obowiązkiem podsądnego.

Aktualizacja: 25.04.2018 06:37 Publikacja: 25.04.2018 05:56

Kto może oszacować wady budowlanego domu

Foto: Fotolia.com

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, ważnego zwłaszcza dla takich branż jak budowlana,w której bez biegłego praktycznie nie da się rozstrzygnąć żadnej sprawy.

Kwestia ta wynikła właśnie w typowej, żeby nie powiedzieć: banalnej, sprawie budowlanej, w której Ireneusz K. domagał się zapłaty 75 tys. zł odszkodowania za liczne wady, jakie ujawniły się już w trakcie budowy jego domu jednorodzinnego. Wady, m.in. zapadającą się posadzkę i progi, właściciel spostrzegł, kiedy prace budowlane były w połowie. Po odwlekającym się ich usunięciu przez wykonawcę i zorientowaniu się, że jest ich dużo więcej, inwestor od umowy odstąpił i zażądał zapłaty owych 75 tys. zł.

Nie czekając na proces, Ireneusz K. zlecił prywatnym ekspertom zbadanie budynku, a ci potwierdzili istnienie kilkudziesięciu wad. Ale firma budowlana oraz jej prezes, który pełnił też w ramach tego kontraktu funkcję kierownika budowy, odmawiali zapłaty. Owszem, przyznali, iż pewne wady popełniono w trakcie budowy, proponowali nawet odkupienie wadliwego domu. Zarazem jednak podtrzymywali odmowę zapłaty żądanej kwoty.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego, a ten powołał biegłego sądowego, który jednak ułatwił sobie zadanie i oparł się na ustaleniach owych prywatnych ekspertów (ponoć sam nie pojawił się nawet na placu budowy), uznając je za trafne. Na tej podstawie SR żądaną kwotę zasądził.

Sąd Okręgowy w Katowicach uznał z kolei, że ten ewidentny „ruch na skróty biegłego sądowego" obciąża powoda, gdyż nie wystarczy, że wykazał on wady budynku, bo winien wykazać także wysokość szkody – a tego nie zrobił. W konsekwencji SO jego żądanie oddalił.

Reklama
Reklama

Ireneusz K. nie zgodził się z tym werdyktem, a jego pełnomocnik mec. Michał Mossakowski argumentował przed Sądem Najwyższym, że błędy sądu nie mogą obciążać podsądnego, który od początku procesu występował o powołanie biegłego. Nie domagał się w apelacji poprawienia ekspertyzy, gdyż wyrok pierwszej instancji był dla niego korzystny.

SN przychylił się do jego argumentacji.

– Mamy do czynienia z ewidentnie wadliwym orzeczeniem – powiedział sędzia SN Władysław Pawlak. – Polska procedura cywilna przewiduje model apelacji pełnej, więc sąd drugiej instancji w pełnym zakresie bada sprawę, dowody zebrane w pierwszej instancji, a w razie potrzeby je uzupełnia. Ta zasada dotyczy zwłaszcza powołania biegłego, jeśli to jest konieczne, gdyż w zebraniu tych wiadomości ani strony, ani sąd go nie zastąpią. Dlatego w tym inicjatywa i obowiązki sądu są większe – dodał sędzia.

W konsekwencji SN zwrócił sprawę SO do ponownego rozpoznania.

sygnatura akt: V CSK 366/17

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Nieruchomości
Mała zmiana prawa, która mocno uderzy w patodeweloperkę
Zawody prawnicze
Reforma już rozgrzewa prokuratorów, choć do jej wdrożenia daleka droga
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama