Rząd chce ożywić rynek najmu mieszkań. We wtorek 25 września przyjął projekt ustawy o firmach inwestujących w najem nieruchomości (FINN). Nowe przepisy mają wejść w życie już 1 stycznia 2019 r.
Spółki działające na rynku nieruchomości na wynajem to nic nowego. Z powodzeniem funkcjonują w wielu państwach. REIT-y (ang. Real Estate Investment Trust) bardzo dobrze radzą sobie w Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii, we Włoszech czy w Niemczech.
Rządowy projekt przewiduje, że FINN będą działały w formie spółki akcyjnej. Mają inwestować w nieruchomości mieszkaniowe. Chodzi o budynki z lokalami na odrębną własność lub ze spółdzielczym własnościowym prawem. Ponadto mieszkania muszą zajmować co najmniej 70 proc. powierzchni użytkowej takiej nieruchomości.
Zachętą dla tego rodzaju inwestycji mają być preferencje w podatku dochodowym od osób prawnych oraz fizycznych. Mają z nich korzystać firmy inwestujące w najem nieruchomości, spółki od nich zależne oraz inwestorzy – akcjonariusze spółek FINN. Projekt wprowadza m.in. 8,5-proc. stawkę podatku od dochodów FINN z tytułu najmu nieruchomości mieszkalnych.
Co o propozycji rządu sądzą eksperci? – Dziś rynek najmu jest rozproszony. Są na nim wprawdzie inwestorzy, którzy kupują po 5, 10 mieszkań. Nie ma ich jednak zbyt dużo. Teraz pojawi się nowy gracz. Tym razem instytucjonalny. Myślę, że FINN będą miały wpływ na rynek najmu, ale dopiero za kilka lat – uważa Michał Krajkowski, główny analityk Notus Finanse. – Takie spółki nie powstają przecież od ręki. Będzie to dobra forma zarobku dla osób, których nie stać na wyłożenie gotówki lub zaciągnięcie kredytu na samodzielny zakup lokalu. Taka forma inwestycji jest też wygodna. Nie trzeba zarządzać mieszkaniami, remontować, kontaktować się z lokatorami. Wszystkim zajmie się FINN. To też ma znaczenie – podkreśla Krajkowski.