Andrzej Saniewski, szef AIG United Guaranty w Polsce
– Zbierają się ciemne chmury, które mogą popsuć dobrą atmosferę na rynku hipotecznym. Rosnąca inflacja wymusza wzrost stóp procentowych i w konsekwencji znaczący wzrost miesięcznych rat dla kredytów złotowych. Wysoki wzrost cen mieszkań ogranicza z kolei możliwości nabycia wymarzonego „M” większości średnio zarabiających Polaków. Dodatkowo banki natknęły się na problem wiążący się ze zdobyciem finansowania na dalszy wzrost akcji kredytowej. Dzieje się tak dlatego, iż suma kredytów przekroczyła ostatnio kwotę depozytów i pozyskanie funduszy robi się coraz droższe i trudniejsze. W tej sytuacji jak najbardziej prawdopodobny staje się spadek liczby nowo udzielonych kredytów, co oznaczać będzie mniejszy popyt na mieszkania. Niewątpliwie odbije się to na rynku nieruchomości, gdyż spodziewana przewaga podaży nad popytem musi doprowadzić do spadku cen.
Optymalnym scenariuszem dla dalszego rozwoju rynku byłaby umiarkowana korekta cen o 10 – 15 proc. w ciągu najbliższych kilku miesięcy, a następnie stopniowa odbudowa popytu i utrzymanie kilkuprocentowego wzrostu cen w kolejnych latach. Wariantem skrajnie pesymistycznym jest spadek cen o 30 proc. i długa stagnacja na rynku mieszkaniowym w wyniku istotnego zaostrzenia procedur kredytowych przez banki.
Który scenariusz się spełni, zależy w dużej mierze od otoczenia makroekonomicznego, a przede wszystkim tempa wzrostu stóp procentowych i płynności na rynku finansowym. Jednak duży wpływ będzie miało również zachowanie wszystkich uczestników rynku. Deweloperzy powinni obniżyć swoje marże, aby pobudzić popyt na mieszkania, a klienci powinni skorzystać z tej okazji do tańszych zakupów. Natomiast banki powinny ze spokojem przyjąć ewentualną korektę cen oraz wolniejsze tempo sprzedaży mieszkań i nie ograniczać w znaczący sposób finansowania deweloperów oraz klientów indywidualnych. I tego nam wszystkim życzę w nadchodzącym nowym roku.
Karola Wilczko, serwis eHipoteka.com