Dom parterowy czy bliźniak

Urzędnicy ze stołecznego ratusza interpretują prawo dowolnie: na różne sposoby określają stopień zagospodarowania tej samej działki, na podstawie tych samych przepisów

Publikacja: 16.11.2008 09:37

Działka

Działka

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

W ubiegłym roku Mirosław Kaczmarek kupił z żoną działkę na Wawrze przy ul. Jeżynowej wraz z decyzją o warunkach zabudowy. Według tej decyzji na tym terenie można było postawić bliźniak o szerokości elewacji frontowej do 22 metrów i wysokości do 10 m oraz o pow.

260 mkw. Jednak nowy właściciel chciał postawić mniejszy, parterowy dom. Musiał więc wystąpić o nową decyzję.

– Byliśmy przekonani, że skoro można zbudować na działce duży i wysoki dom w zabudowie bliźniaczej, tym bardziej można postawić mniejszy, parterowy budynek, ze względu na problemy ze zdrowiem mojej żony – mówi Mirosław Kaczmarek. Urzędnicy jednak mieli zupełnie inne przekonanie.

[srodtytul]Trzy decyzje[/srodtytul]

Okazało się, że druga decyzja uniemożliwiała realizację zamierzonego projektu. Pozwalała bowiem zabudować 30 proc. powierzchni działki, a nie jak poprzednia – 40 proc. A choć wnioskodawca wystąpił o dom parterowy, urzędnicy podnieśli jego wysokość do 12 metrów, ograniczając jednocześnie szerokość elewacji do 18 metrów.

Kaczmarkowie byli skłonni pójść na to ustępstwo, jednak decyzja ta została zaskarżona do samorządowego kolegium odwoławczego przez osobę, która w tym czasie kupiła sąsiednią działkę.

Zdaniem ich sąsiada dom, który powstałby na podstawie nowej decyzji, spowodowałby duże zacienienie jego działki. Kaczmarkowie zaczęli protestować.

– Będziemy budować dom parterowy, nie będzie on więc zacieniać sąsiedniej nieruchomości – zapewniał sąsiada Mirosław Kaczmarek.

Samorządowe kolegium odwoławcze uchyliło decyzję, jednak nie ze względu na ewentualne zacienienie sąsiedniego terenu. Zdaniem SKO urzędnicy miejscy ustalili parametry w drugiej decyzji o warunkach zabudowy w oparciu o niepełne dane – nie uwzględnili wielu nieruchomości znajdujących się w analizowanym obszarze.

Kaczmarkowie złożyli więc kolejny wniosek do urzędu.

Domagali się wydania decyzji umożliwiającej zabudowę działki na poziomie 36 proc., zaś szerokość frontu planowanego budynku miałaby sięgnąć 21 metrów. W takim wariancie maksymalna wysokość domu wyniosłaby ok. 6,5 metrów.

– Jeśli jednak wskaźnik zabudowy będzie mniejszy, wysokość budynku wzrośnie do 8,5 m, co może spowodować kolejne protesty sąsiadów – zaznaczyli w piśmie skierowanym do urzędu miejskiego.

We wrześniu tego roku dostali kolejną decyzję: urzędnicy ponownie zmniejszyli wskaźnik powierzchni zabudowy terenu – do 20 proc., zaś szerokość elewacji wynosiła niezmiennie 18 metrów, jak w drugiej decyzji.

– Oznacza to, że możemy zbudować parterowy dom o pow. zaledwie 150 mkw. Taka przestrzeń nie pozwala nam zbudować wszystkich zaplanowanych pomieszczeń, co byłoby możliwe w przypadku domu o pow. 260 mkw. – mówi Kaczmarek.

[srodtytul]Malejący wskaźnik[/srodtytul]

Analiza warunków zagospodarowania terenu dla trzech decyzji była prowadzona w oparciu o te same przepisy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 27 marca 2003 r. Urzędnicy zapytani o przyczynę rozbieżności w trzech decyzjach, nie potrafią odpowiedzieć wprost. Zapewniają jednak, że analiza urbanistyczna przeprowadzona na potrzeby ostatniej decyzji jest prawidłowa, a wskaźnik powierzchni zabudowy jest wyliczony rzetelnie i dokładnie.

– Mając na względzie błędy i niedociągnięcia w poprzedniej decyzji, nie możemy ich powielać w kolejnej – twierdzi Marek Mikos, p.o. dyrektora Biura Architektury i Planowania w stołecznym ratuszu.

Tymczasem Mirosław Kaczmarek zapewnia, że w sąsiedztwie znajdują się budynki zajmujące ponad 30 proc. powierzchni działki. – Wynika to z analizy mapki geodezyjnej. Ponadto określanie wskaźnika powierzchni zabudowy metodą średniej obszaru analizowanego prowadzi w konsekwencji do jego stałego zmniejszania dla kolejnych inwestorów. To absurd – opowiada Kaczmarek.

Niejedyny, bowiem ostatecznie dysponuje dwiema ważnymi decyzjami – jedną, która pozwala mu zbudować duży dwupiętrowy budynek zajmujący 40 proc. powierzchni działki albo mały parterowy domek. Nie może natomiast zbudować domu, który byłby pośrednim rozwiązaniem.

– Zdaniem urzędników ładu architektonicznego nie zepsuje piętrowy bliźniak o powierzchni ponad 311 mkw., ale zepsuje go parterowy dom o powierzchni 250 – 280 mkw. – mówi Mirosław Kaczmarek.

W ubiegłym roku Mirosław Kaczmarek kupił z żoną działkę na Wawrze przy ul. Jeżynowej wraz z decyzją o warunkach zabudowy. Według tej decyzji na tym terenie można było postawić bliźniak o szerokości elewacji frontowej do 22 metrów i wysokości do 10 m oraz o pow.

260 mkw. Jednak nowy właściciel chciał postawić mniejszy, parterowy dom. Musiał więc wystąpić o nową decyzję.

Pozostało 89% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej