Kamienica grozi zawaleniem, ale pozwalają w niej mieszkać

Kamienica przy ul. Górnośląskiej 7a, która jest wpisana do ewidencji zabytków, prawdopodobnie zostanie wyburzona. Nadzór Budowlany nakazał ją natychmiast opróżnić, twierdząc, że grozi katastrofą. – Nikt nam takiej informacji nie przekazał – alarmują mieszkańcy. Nowi właściciele i miejska administracja przerzucają się odpowiedzialnością

Publikacja: 16.03.2009 00:13

Kamienica grozi zawaleniem, ale pozwalają w niej mieszkać

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Na ścianach budynku próżno szukać ostrzeżenia, że jest on w fatalnym stanie technicznym. Tymczasem budynek wygląda na zrujnowany, tynk płatami odpada ze ścian. Schody zdają się zaraz rozpaść.

– Okazuje się więc, że w sercu Warszawy urzędnicy pozwalają nam żyć na bombie – denerwują się mieszkańcy przedwojennego budynku. – Latami płacimy czynsze do miasta, ale nikt nie pomyślał o niezbędnych tu remontach – mówią.

[srodtytul]Choćby do namiotów[/srodtytul]

Ul. Górnośląska. Dwie kamienice oznaczone numerami 7 i 7a mają wspólną ścianę.

Ta pierwsza powstała w 1925 roku, druga – rok później. Starsza jest właśnie remontowana. Co się stanie z młodszą, nie wiadomo.

– Budynki zostały nam powierzone w administrowanie na mocy uchwały zarządu Śródmieścia z 1994 roku – mówi Rafał Chromiński z dzielnicowego Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami. W kamienicy oznaczonej numerem 7 jest 30 mieszkań, z czego cztery to pustostany. W drugiej mieszka 19 rodzin, a 12 lokali jest opustoszałych.

O zwrot nieruchomości przy Górnośląskiej 7a upomnieli się prawni następcy byłych właścicieli. – Decyzji dekomunalizacyjnej, którą wydaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, nie mamy – twierdzi Rafał Chromiński. – Nieruchomość nie została więc jeszcze przekazana. Nadal to my nią administrujemy – informuje.

Prezydent miasta wydała natomiast decyzję o ustanowieniu użytkowania wieczystego gruntu położonego przy ul. Górnośląskiej 7a na rzecz spadkobierców.

– Czynsze ciągle wpłacamy jednak do kasy miasta – mówi jedna z lokatorek kamienicy (nazwisko do wiadomości redakcji). – Spadkobierców byłych właścicieli nigdy też nie widzieliśmy na oczy. Wciąż jesteśmy lokatorami komunalnymi – podkreśla.

Jerzy Majewski, wiceburmistrz Śródmieścia, twierdzi tymczasem: – To już jest budynek prywatny, ale jeszcze w administracji śródmiejskiego ZGN, gdyż fizycznie nie został przekazany.

– Budynek nie jest zagrożony katastrofą budowlaną. Gdyby tak było, wyprowadzilibyśmy mieszkańców choćby do namiotów – podkreśla wiceburmistrz. – Rzeczywiście istnieje jednak zagrożenie budowlane, bo budynek jest w złym stanie technicznym – przyznaje.

[srodtytul]Zakaz wstępu[/srodtytul]

Sytuację inaczej ocenia Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Mimo że miasto nie przekazało jeszcze budynku nowym właścicielom, w maju 2008 roku PINB nakazał im natychmiastowe opróżnienie budynku. Powód? Jak tłumaczy Andrzej Kłosowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, chodzi o „bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa ludzi i mienia”. W ocenie PINB w kamienicy może się zawalić dach.

– Zarządziliśmy, by w budynku wydzielono strefę zagrożenia, uniemożliwiając dostęp osób trzecich. Na budynku powinno też się znaleźć zawiadomienie mówiące o zagrożeniu i zakazie wstępu do niego – wylicza Andrzej Kłosowski.

Tymczasem zwiedziliśmy bez żadnych przeszkód wszystkie piętra budynku. Nie znaleźliśmy informacji o zakazie wstępu. – Obowiązek wykonania naszej decyzji ciąży na obecnym właścicielu – twierdzi Kłosowski. Podkreśla, że w świetle dokumentacji PINB kamienica jest już prywatna. – Inaczej nie wydalibyśmy nakazu opróżnienia kamienicy nowemu właścicielowi – tłumaczy.

I przyznaje, że do dziś PINB nie kontrolował, czy na ścianach kamienicy znalazła się informacja o zagrożeniu. – Nie mamy takich możliwości kadrowych. Ale obiecuję, że sprawdzimy, co się w tej sprawie dzieje – zapewnia.

Jak na razie w PINB nie ma śladu, by ktoś się ubiegał o rozbiórkę kamienicy. – Takie pogłoski jednak się pojawiają. Wszystko owiane jest tajemnicą – skarżą się mieszkańcy.

Monika Dziekan, rzecznik mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, informuje zaś, że obie kamienice przy ul. Górnośląskiej (7 i 7a) są ujęte w ewidencji zabytków. Nie ma ich jednak w rejestrze. Co to oznacza?

– Obiekt znajdujący się w ewidencji zabytków jest chroniony tylko wówczas, gdy istnieje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego – tłumaczy Monika Dziekan. Dodaje, że budynek z ewidencji można wypisać, gdy stracił on wartości artystyczne, historyczne albo naukowe.

Teren przy ul. Górnośląskiej nie jest objęty planem zagospodarowania, kamienice będą więc mogły zostać z ewidencji zabytków wykreślone.

[ramka][b]Gdzie jest właściciel i zabezpieczenia[/b]

Adwokat Michał Plisecki, pełnomocnik nowych właścicieli budynku, twierdzi, że odpowiednie oznakowanie i zabezpieczenie kamienicy przy ul. Górnośląskiej 7a leży w gestii Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, bo ten wciąż budynkiem administruje.

– Stan techniczny budynku uniemożliwia jego remont – mówi adwokat. Dodaje, że decyzję, czy dom rozebrać, właściciele podejmą po jego opróżnieniu i przeprowadzeniu ekspertyz.

Na pytanie, dlaczego kamienica nie jest zabezpieczona, rzecznik ZGN Rafał Chromiński nie odpowiedział. Tłumaczy, że zbiera... informacje na ten temat.[/ramka]

[ramka][b]Jak w PINB traktują petentów[/b]

Czwartek rano. W Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego dzień otwarty dla petentów. Jako lokatorki z ul. Górnośląskiej 7a, do których dotarły mgliste informacje dotyczące zagrożenia budowlanego, jakie stwarza przedwojenny budynek, prosimy urzędników o udostępnienie dokumentacji.

– Nie dam teczki bez zgody kierownika – mówi młody inspektor. – Nie jesteście stroną.

Kierownika jednak nie ma. Nikt nie wie, kiedy będzie. – Ma nienormowany czas pracy. Nie pytamy go, kiedy przyjdzie. Może jest na kontroli – rzuca urzędnik.

Ktoś kieruje nas do zastępcy kierownika. – Mamy informację, że dach może nam runąć na głowę. Płacimy czynsze do miasta, dlaczego więc samorządowy PINB nie skontrolował, co się dzieje? Dlaczego na budynku nie ma żadnej informacji o zagrożeniu?

– Panie mylą pojęcia. PINB nie kontroluje, tylko wydaje decyzje administracyjne. A jak się zawali, to będzie winien właściciel – tłumaczy wicekierowniczka.

I radzi, by napisać skargę na właściciela. Wtedy PINB, który nie kontroluje, skontroluje.

– Ale proszę się nam tu nie włóczyć po pokojach – rzuca jedna z urzędniczek i zamyka nam drzwi przed nosem.Aneta Gawrońska, Janina Blikowska[/ramka]

Na ścianach budynku próżno szukać ostrzeżenia, że jest on w fatalnym stanie technicznym. Tymczasem budynek wygląda na zrujnowany, tynk płatami odpada ze ścian. Schody zdają się zaraz rozpaść.

– Okazuje się więc, że w sercu Warszawy urzędnicy pozwalają nam żyć na bombie – denerwują się mieszkańcy przedwojennego budynku. – Latami płacimy czynsze do miasta, ale nikt nie pomyślał o niezbędnych tu remontach – mówią.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej