W większości gmin urzędowe dokumenty dotyczące nieruchomości mogą nas wprowadzić w błąd – wynika z raportu NIK, do którego dotarła “Rz”.
Błędne dane w ewidencji gruntów i budynków NIK odkrył aż w 66 proc. starostw i w 60 proc. gmin. – To wzbudza niepokój, bo brak wiedzy o posiadanym majątku utrudnia uporządkowanie praw własności, prawidłowe gospodarowanie mieniem oraz ustalenie, jakie dochody mogą przynosić posiadane nieruchomości – mówi Jacek Jezierski, prezes NIK.
Osoba czy firma, która chciałaby kupić grunt od samorządu lub państwa, może mieć np. kłopot z ustaleniem, kto naprawdę jest właścicielem takiej działki. W wielu przypadkach nieprawdziwa jest informacja o powierzchni gruntu albo numer działki. Ta jest np. w Starostwie Powiatowym w Chojnicach. Inspektorzy przeanalizowali tam dokumentację 50 nieruchomości. Okazało się, że w 12 przypadkach inna powierzchnia była podana w księdze wieczystej, a inna wykazana w ewidencji gruntów i budynków. Nie zawsze zgadzała się też numeracja działek.
Z kolei w Starostwie Powiatowym w Słupcy wpisano do ewidencji jako nieruchomości Skarbu Państwa 13 działek, z których dziesięć okazało się własnością innych podmiotów.
Jak tłumaczono błędy? Wójtowie twierdzili, że powstały przez “przeoczenie pracowników i brak rzetelności ewidencji gruntów i budynków prowadzonej przez starostę”, na bazie której prowadzono gminną ewidencję – czytamy w raporcie.