– Sufity na ostatnim piętrze były zalewane, bo miasto nie załatało dziury w dachu – opowiada właścicielka budynku przy ul. Targowej. – A w ogóle odebrałam kamienicę pękniętą na pół. Dobrze, że obok był dom plomba, bo podtrzymywał mój budynek.
Dom przy Ząbkowskiej ma klatkę schodową, która od 20 lat stanowi zagrożenie budowlane. Mieszkańcy pokazali właścicielowi dokumenty, które dostali kiedyś z administracji.
– A kamienicę przy ul. Ogrodowej spadkobierca dostał w takim stanie, że wymienić musiał wszystko – dodaje Mirosław Szypowski, szef Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości. Przyznaje, że wszystkie budynki zwracane właścicielom są w opłakanym stanie. – Zazwyczaj przez 50 lat nikt z nimi nic nie robił. Były tylko zamieszkiwane. Dodaje, że właściciele mieli nawet pomysł, by pozywać miasto do sądu za niszczenie domów i zaniechanie remontów. – Ale sami ich od tego odwodziliśmy – przyznaje Szypowski. – Czynsze w tych domach były śmiesznie niskie, nawet po kilkadziesiąt groszy. Miasto nie miało pieniędzy na remonty. Stać nas na taki obywatelski gest.
[wyimek]5000 kamienic zabranych dekretem Bieruta miasto powinno oddać właścicielom[/wyimek]
Inni właściciele dodają, że szkoda im czasu i pieniędzy na chodzenie po sądach. – Lepiej tę energię włożyć w ratowanie domu – mówi Anna Adamczewska, która już wyremontowała dach, a teraz szykuje się do „zszywania“ kamienicy.