Osoby szukające kredytu na tańsze mieszkania mają słabszą pozycję przetargową w rozmowach z bankami. Bo choć wydawałoby się, że niższa kwota kredytu oznacza dla banku niższe ryzyko, pożyczkodawcy nie są skorzy do uprzywilejowanego traktowania osoby, która chce pożyczyć 100 czy 250 tys. zł.
– O specjalnych promocjach dla takich klientów nie ma mowy. Co więcej, bardzo często przy promocjach banki zastrzegają minimalny pułap kredytu. Przeważnie nie może to być mniej niż 100 tys. zł – zaznacza Halina Kochalska, analityk Gold Finance.
[srodtytul]Z wysokim wkładem[/srodtytul]
Duże znaczenie dla wysokości marży kredytowej ma wielkość wkładu własnego. Na przykład, jak pokazują analitycy Gold Finance, w Banku Pocztowym marża, zależna od wkładu własnego, wyniesie od 1,7 proc., jeśli bank finansuje mniej niż 50 proc. wartości mieszkania. Przy finansowaniu więcej niż 50 proc., ale mniej niż 80 proc. kwoty, Pocztowy naliczy sobie marżę w wysokości od 2 proc., a powyżej 80 proc. – od 2,2 proc. W BOŚ również na negocjowanie marży i poziomu prowizji dużo większe szanse ma klient, który pożycza więcej.
Banki nie premiują też osób, które mają wyższą niż potrzeba do kredytu zdolność kredytową, więc np. mogłyby zaciągnąć kredyt na 600 tys. zł, a ubiegają się jedynie o 250 tys. zł. Taka osoba nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Chyba że sporo zarabia i dopiero wtedy w wybranych bankach może liczyć na niższą marżę.