Na przykład: jak długo i w jakiej formie należy pomagać osobom, które nie płacą za mieszkanie? Do jak wysokiego zadłużenia może dopuścić właściciel budynku w imię tzw. życzliwości, empatii, ludzkich odruchów?
Czy to sprawiedliwe, że za zadłużonych płacą ich sąsiedzi, bo administrator budynku dolicza im 1 zł więcej do metra mieszkania. Prezes spółdzielni, w której jest ponad 8 tysięcy lokali, powtarza, że z terminowymi opłatami za mieszkania nie mają kłopotów „babcie-staruszki", którym zwykle ledwo starcza na życie.
Natomiast im więcej osób zameldowanych w mieszkaniu (np. właściciel czy najemca, do tego jego dzieci ze swoimi dziećmi i małżonkami), tym częściej pojawia się problem, kto ma regulować czynsz.
Najtrudniej wyegzekwować należność, gdy ktoś stał się właścicielem lokalu za symboliczną złotówkę lub jest najemcą tego samego M od 20 – 30 lat, więc mieszkanie mu się należy. Co zatem robić z dłużnikami? Przeprowadzać. Tylko dokąd?
A jak nie chcą na peryferia ze śródmieścia? „Łatwiej" latami utrzymywać. Taka pomoc wcale jednak nie mobilizuje do spłaty długu.