– Takie lokale mamy w Bydgoszczy, Gdańsku i Warszawie – mówi Jan Łuczak, prezes sieciowej agencji Nordhaus. – Ich ceny są zazwyczaj znacznie niższe – o 20–30 proc. – niż tych oferowanych przez deweloperów. Według Jana Łuczaka, takie okazje będą się na rynku pojawiać częściej.
– Firmy budowlane muszą przecież zapłacić swoim podwykonawcom i pracownikom. Jednocześnie obawiają się, czy deweloper zapłaci im za roboty, więc po prostu biorą to, co mogą. Aby nie stracić płynności finansowej, firmy muszą te wzięte w rozliczeniu mieszkania szybko sprzedać. Opłaca się im obniżyć cenę i z uzyskanych pieniędzy zapłacić podatki, zobowiązania wobec ZUS i pracowników. W przeciwnym wypadku grożą im wysokie odsetki, a nawet upadłość – tłumaczy Łuczak.
Atrakcyjne ceny
Z kolei Marcin Jańczuk z sieciowej agencji Metrohouse & Partnerzy wspomina, że oprócz firm budowlanych mieszkania deweloperskie zgłaszały do sprzedaży także pracownie architektoniczne.
– W obecnej sytuacji rozliczenie w formie mieszkania to tylko pogodzenie się z dość długim czasem oczekiwania na nabywcę. Czasem jednak wykonawcy wychodzą z założenia, że lepiej przyjąć w rozliczeniu nieruchomość, niż czekać na rozliczenie gotówkowe, które nastąpi w bliżej nieokreślonej przyszłości – podkreśla Marcin Jańczuk.
Takie mieszkania trafiają czasem także do sieciowej agencji Północ Nieruchomości. – Ostateczna cena takiego mieszkania jest przeważnie o kilka do kilkunastu procent niższa od oferowanej przez dewelopera (średnio to ok. 10 proc.) – mówi Wojciech Porębski z Północ Nieruchomości. – W przypadku domów ta różnica cen jest często jeszcze większa, nawet do 20 proc. Firma podwykonawcza, która dostała w rozliczeniu nieruchomość, chce ją jak najszybciej spieniężyć. Oferując ją na rynku, konkuruje z deweloperem, co stwarza duże trudności w znalezieniu choćby potencjalnych nabywców. Aby ich przyciągnąć, konieczne jest obniżenie ceny – potwierdza przedstawiciel agencji Północ Nieruchomości.