Przedstawiciele spółdzielni Domena z zarzutami

Prokuratura oskarża byłe władze spółdzielni Domena o działanie na szkodę klientów. Część z nich nadal nie ma ani mieszkań, ani wpłaconych pieniędzy.

Aktualizacja: 28.01.2013 20:06 Publikacja: 28.01.2013 15:00

Na ławie oskarżonych zasiądą były prezes, członek zarządu, księgowa i radca prawny Domeny, która budowała mieszkania przy ul. Studenckiej na Mokotowie i Głębockiej na Białołęce w Warszawie.

Czy zawinili

Najpoważniejsze zarzuty postawiono byłemu szefowi i prawniczce spółdzielni. – Choć spółdzielnia była zagrożona niewypłacalnością, to przenieśli oni własność budynku przy ul. Studenckiej na rzecz spółki Ekologiczne Systemy Budowlane. Tym samym narazili 15 nabywców mieszkań na straty – mówi prokurator Wojciech Sołdaczuk, autor aktu oskarżenia. – Klienci, którzy zapłacili niemal całą kwotę za mieszkania, do dziś ich nie mają. Nie odzyskali też wpłaconych pieniędzy – podkreśla.

Dodatkowe zarzuty wobec prezesa, członka zarządu i księgowej dotyczą nierzetelnie sporządzonych sprawozdań finansowych oraz łamania ustawy o rachunkowości.

– Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winny, odmawiając złożenia wyjaśnień. Te złożyła jedynie radca prawny. Zapewniła, że godząc się na oddanie budynku innej spółce, nie wiedziała, że Domena jest w trudnej sytuacji finansowej – tłumaczy Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Sprawa utknęła w sądzie. Pierwszy termin rozpoczęcia procesu był wyznaczony na maj ub.r. Sprawa nie weszła na wokandę, bo rozchorował się sędzia referent. Kolejną próbę sąd miał podjąć w ubiegły wtorek. Sędzia ponownie przyniósł zwolnienie – do 25 lutego.  Wierzyciele spółdzielni obawiają się, że sąd nie zdąży sprawy rozstrzygnąć.

– Grozi jej przedawnienie – przyznaje Maciej Gieros z referatu prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Zaznacza jednak, że przedawnić się mogą tylko zarzuty dotyczące rachunkowości. – Natomiast zarzut działania na szkodę wielu osób przedawni się dopiero w 2030 r. – mówi Gieros.

Dodaje, że sędzia został zobowiązany do wyznaczenia terminu po powrocie do pracy.  Pytana przez nas radca prawny spółdzielni tłumaczy, że nie może sprawy komentować przed złożeniem wyjaśnień przed sądem.

Z kolei zdaniem A., przedstawicielki Domeny, która nie jest oskarżona, zarzuty prokuratury nie są zasadne.

– Wszystkie działania spółdzielni zmierzały do pomyślnego zakończenia inwestycji przy ul. Studenckiej, co też się stało – powiedziała „Rz" A.

Czekają na pieniądze

Innego zdania są jednak klienci. Pan B. (nazwisko do wiadomości redakcji) umowę kupna mieszkania przy ul. Studenckiej podpisał 12 lat temu. – Wybrałem 66-metrowe mieszkanie wraz z miejscem postojowym. Wpłaciłem niemal całą kwotę – ponad 252 tys. zł – opowiada klient Domeny. – Spółdzielnia zażądała ponad 72 tys. zł dopłaty – wspomina. B. żądania nie uznał, więc Domena siedem lat temu wypowiedziała mu umowę. Pieniędzy nie odzyskałem do dziś, choć mam wyrok nakazujący zapłatę. Spółdzielnia nie ma jednak z czego ich oddać – mówi rozgoryczony. Takich przykładów jest więcej. Pokrzywdzeni czują się także klienci, którzy zdecydowali się na spółdzielcze mieszkania przy ul. Głębockiej. – Za lokal zapłaciłam 307 tys. zł. Wcześniej szacowano, że będzie kosztował 295 tys. zł. Mimo to Domena zażądała dopłaty w wysokości ok. 56 tys. zł. Nie przedstawiła nam jednak szczegółowych wyliczeń – opowiadała kilka lat temu na naszych łamach klientka z Białołęki.

Przedstawicielka Domeny tłumaczyła z kolei, że dopłata była konieczna, bo klienci nie wpłacali rat w terminie. Sprawa trafiła do sądu. Strony przedstawiły opinie biegłych. Z jednej wynikało, że to Domena jest winna klientce ok. 12 tys. zł. – W najgorszym przypadku miałam dopłacić 4, a nie 60 tys. zł – mówi klientka z Głębockiej. Jednak według innego biegłego spółdzielnia przedstawiła prawidłowe wyliczenie. – Ostatecznie sprawę przegrałam. Mój lokal wciąż należy do spółdzielni. Nie rozumiem, jak to możliwe, że w państwie prawa, którym podobno jesteśmy, coś za co zapłaciłam, nie jest moją własnością. Przypuszczam, że osób w takiej sytuacji jest więcej. To prawdziwe dramaty  – mówi rozgoryczona.

Pani A. z Domeny mówi, że na Głębockiej aktów notarialnych nie ma dwóch klientów, bo nie zapłacili pełnej kwoty za mieszkania. – Wobec jednego zapadł wyrok eksmisyjny, który jest jeszcze nieprawomocny. Druga sprawa jeszcze się toczy – mówi.

Rozżalona klientka twierdzi tymczasem, że do kłopotów doprowadziła spółdzielnia, która nie wiadomo z jakich przyczyn oddała budynek przy Studenckiej innej firmie.

Domena utrzymuje zaś, że za całą sytuację klientów odpowiedzialna jest spółka Por-Bud, która stawiała budynek na Mokotowie. – Nie wywiązała się z zawartej umowy i nie dokończyła budowy – twierdzi A. – Budynek został dokończony przez wykonawcę zastępczego. Domagamy się od Por-Budu zapłaty 4 mln zł za wykonawstwo zastępcze – dodaje. Tłumaczy, że spółdzielnia nie może się rozliczyć z klientami, bo Por-Bud wpisał roszczenia do hipotek niesprzedanych mieszkań.  – Por-Bud podejmuje działania, aby przedłużać taki stan rzeczy – mówi.

Przedstawiciel Por-Budu (prosi o niepodawanie nazwiska) twierdzi z kolei, że firma odstąpiła od umowy i zeszła z placu budowy z winy Domeny, która zalegała z zapłatą zaakceptowanych faktur.

– Zadłużenie było bardzo duże i nic nie wskazywało, że spółdzielnia nam zapłaci. Wiadomo było, że  ma problemy z wypłacalnością.  Już pierwsza faktura była zapłacona po terminie i w ratach. Kiedy się okazało, że niemal wszystkie mieszkania przy Studenckiej są sprzedane, a klienci powpłacali prawie całe sumy, a mimo to spółdzielnia nie dysponowała nawet stosunkowo niedużymi kwotami, zrozumieliśmy, że dzieje się coś dziwnego – tłumaczy przedstawiciel Por-Budu.

Firma wyliczyła, że dziś zaległości wynoszą ok. 2 mln zł. – Kiedy mieliśmy pozytywną dla nas decyzję sądu arbitrażowego, okazało się, że spółdzielnia praktycznie nie ma już żadnego majątku – mówi przedstawiciel wykonawcy. Sprawy na linii wykonawca – spółdzielnia utknęły w sądzie.

Na ławie oskarżonych zasiądą były prezes, członek zarządu, księgowa i radca prawny Domeny, która budowała mieszkania przy ul. Studenckiej na Mokotowie i Głębockiej na Białołęce w Warszawie.

Czy zawinili

Pozostało 96% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej