Według szacunków pośredników mieszkania zbudowane po 2000 r. stanowią kilkanaście proc. używanych ofert na stołecznym rynku.
– Z kolei te najbardziej popularne, czyli dwa pokoje, zajmują ok. 33 proc. wszystkich mieszkań z ostatniej dekady. Najbardziej atrakcyjne cenowo dwupokojowe „M" znajdziemy poza centrum, na przykład na Białołęce. Tam są do wzięcia za 250–350 tys. zł – wylicza Waldemar Oleksiak z agencji Emmerson.
Ceny lokali w nowszym budownictwie spadają w znacznie wolniejszym tempie niż np. stawki za mieszkania z wielkiej płyty bądź też lokali na rynku pierwotnym. Można jednak znaleźć niedrogie lokum bliżej centrum.
– Konkurencyjny poziom cen utrzymują lokale zbudowane i kupione przed 2006 r. Natomiast wśród mieszkań znajdujących się w budynkach z ostatnich siedmiu–ośmiu lat okazje wynikają zwykle z przysłowiowego noża na gardle zbywcy. Klienci, którzy zakupili nieruchomości w okresie boomu, niechętnie zejdą poniżej ceny zakupu – tłumaczy Agnieszka Cyganiak, przedstawicielka agencji Metrohouse.
Jednocześnie dodaje, że nawet w przypadku nowszych mieszkań stawki ofertowe są zwykle zaproszeniem do negocjacji. Transakcje bez upustów rzadko się zdarzają.