Brakuje uregulowań, dzięki którym właściciele lokali mogą szybko pozbyć się zarządu, który dobrowolnie nie chce odejść. Obowiązujące prawo już od dawna nie jest wystarczające. A na nowe się nie zanosi.
Brak współpracy
W jednej ze wspólnot mieszkaniowych na warszawskiej Ochocie właściciele byli niezadowoleni z pracy zarządu.
– Na klatce schodowej wybuchł pożar. Straż pożarna, gasząc ogień, wybiła okno. Do dziś jest w nim dykta zamiast szyby. Zarząd w ogóle się nie kwapi, by zająć się naprawą. Czarę goryczy przelało odejście z zarządu jednej osoby. Pozostałe dwie postanowiły podzielić się jej wynagrodzeniem. Zapomniały jednak zapytać się nas, czy się na to zgadzamy – mówi właścicielka jednego z mieszkań.
– Postanowiliśmy więc zmienić zarząd, ale ten obecny nie chce wykonywać naszych poleceń. Zażądaliśmy zwołania zebrania i rozesłania projektu uchwały w sprawie jego odwołania, ale tego bardzo długo nie robi. Udaje, że problemu nie ma. Innym właścicielom sugeruje, że we wspólnocie jest kilku wichrzycieli – mówi mieszkanka Ochoty.
Podobnych przypadków, kiedy zarząd robi wszystko, by przetrwać i dalej rządzić we wspólnocie, jest wiele. Co robić?