Reklama

Do równowagi w mieszkaniówce daleko. Presja na ceny nie odpuszcza

Zbiorcze dane mówią o stabilizowaniu się popytu i podaży, ale na poziomie poszczególnych miast nie jest tak różowo – wynika z danych Otodom Analitycs.

Publikacja: 06.12.2023 11:24

Do równowagi w mieszkaniówce daleko. Presja na ceny nie odpuszcza

Foto: materiały prasowe

Listopad okazał się trzecim z kolei miesiącem odbijania oferty mieszkań deweloperskich w siedmiu największych aglomeracjach oraz drugim, kiedy to firmy wprowadziły na rynki więcej lokali niż w tym czasie sprzedały. Według szacunków Otodom Analytics do oferty trafiło 6,4 tys. lokali – to o aż 20 proc. więcej niż w październiku i zarazem jeden z lepszych wyników odnotowanych w ciągu ostatnich lat. Jednocześnie nastąpiło lekkie wyhamowanie sprzedaży – deweloperzy znaleźli nabywców na 4,9 tys. mieszkań, o 9 proc. mniej niż w październiku – wynik spadł poniżej 5 tys. po raz pierwszy od maja.

Zdaniem Katarzyny Kuniewicz, szefowej badań rynku w Otodom Analytics, to dobra informacja dla kupujących, bo przewaga liczby mieszkań wprowadzonych do sprzedaży nad sprzedanymi daje nadzieję na wyhamowanie tempa wzrostu cen. Z drugiej strony, dane zagregowane nie oddają całej prawdy – w poszczególnych aglomeracjach sytuacja jest bowiem zróżnicowana.

Wzrost cen zachęcił do budowania

Jak zaznaczyli eksperci Otodom Analytics, w ostatnim czasie wzmożona działalność inwestycyjna deweloperów zazwyczaj wiązała się ze zmianą przepisów – vide skokowy wzrost oferty w czerwcu 2022 r., przed wejściem w życie 1 lipca nowelizacji ustawy deweloperskiej. Czy tym razem motywacją była obawa przed zakończeniem programu „Bezpieczny kredyt” – a przynajmniej wizja wyczerpania funduszy? Zdaniem Katarzyny Kuniewicz – nie. Po prostu dzięki wzrostom cen mieszkań budżety projektów zaczęły się deweloperom „spinać” – co dotyczy też projektów wcale nie przeznaczonych dla beneficjentów programu.

Czytaj więcej

Tani kredyt. Więcej młodych na zakupach

– „Bezpieczny kredyt” był tylko impulsem, a nie siłą napędową, która odpowiada za obecne wyniki na rynku mieszkaniowym. Oczywiste jest, że część inwestycji – tych tańszych – została uruchomiona z myślą o nabywcach, którzy z rządowego dofinansowania mogli skorzystać. Jednak duży udział tych mieszkań, które właśnie zasiliły ofertę deweloperów, nie kwalifikuje się do programu i nie trafiłaby na rynek, gdyby nie wyraźny wzrost cen. Dlaczego? Bo wcześniej, na etapie planowania i negocjacji kosztów realizacji, trudno było deweloperom zapewnić odpowiednią rentowność projektów – powiedziała Kuniewicz.

Reklama
Reklama

– To nie jest pierwszy program wspierający sprzedaż, z jakim branża deweloperska się zetknęła i trudno zakładać, że w dojrzałym biznesie ktokolwiek na nim jednym chciałby budować strategię działalności. Dużo większy wpływ na decyzje deweloperów i inwestorów mogła mieć niepewność związana z wyborami i potencjalną zmianą – bądź nie – opcji politycznej, a wraz z nią stabilności prawa i decyzji dotyczących rynku – dodała.

Do równowagi jeszcze daleko…

Jak podkreśla Kuniewicz, biorąc pod uwagę czas wyprzedaży oferty na poszczególnych rynkach (wskaźnik mówiący, w jakim czasie wyprzedałyby się dostępne mieszkania, gdyby deweloperzy wstrzymali produkcję, a popyt się utrzymywał), nie zaszła żadna poważna zmiana. O zrównoważonym rynku można mówić przy czasie wyprzedaży 5-6 kwartałów i w listopadzie sytuacja taka była tylko w Katowicach i Łodzi. W Krakowie to zaledwie 4,5 miesiąca, a w Warszawie, Wrocławiu i Trójmieście plus minus 2 kwartały.

– Zarówno rosnąca liczba wprowadzeń nowych mieszkań, jak i dane GUS o wzroście deweloperskich pozwoleń na budowę i liczbie rozpoczynanych budów, mogą wskazywać na to, że deweloperzy dążą do ustabilizowania oferty na wyraźnie wyższym niż w 2023 r. poziomie. W polskich warunkach przyspieszenie tych procesów nie jest jednak proste, czego dowodem może być to, że na wyraźną poprawę po stronie podaży musieliśmy czekać ponad pół roku – wskazuje Kuniewicz.

…co będzie stwarzało presję na ceny

Choć w listopadzie transakcji było nieco mniej niż w październiku, to liczba rezerwacji jest wciąż bardzo wysoka – na koniec listopada w siedmiu aglomeracjach rezerwacją objęte było 8,7 tys. mieszkań – najwięcej od połowy 2021 r., kiedy Polaków ogarnęło nienotowane wcześniej szaleństwo zakupów (niskie stopy, odroczony popyt z pandemii, zakupy jako zabezpieczenie oszczędności przed inflacją).

Z tego powodu trudno oczekiwać, by ceny nowych lokali miały spadać. W listopadzie ceny za mkw. notowały nowe maksima – w Warszawie to już 16,2 tys. zł. W skali roku najmocniej lokale w ofercie podrożały w Krakowie, a najmniej w Katowicach (niecałe 10 proc.). Z siedmiu aglomeracji tylko Łódź jest jeszcze pod progiem 10 tys. zł za mkw.

Nieruchomości mieszkaniowe
Kupujący mieszkania wcale się nie spieszą
Nieruchomości mieszkaniowe
Strategia zamiast kiełbasy wyborczej. Unia Europejska chce tanich mieszkań
Nieruchomości mieszkaniowe
Bruksela ma plan na tanie mieszkania. Kolejne regulacje zamiast usuwania barier?
Nieruchomości mieszkaniowe
Dziewięć wróżb dla rynku mieszkaniowego. Przyszły rok będzie należeć do klientów
Nieruchomości mieszkaniowe
Już co piąty deweloper marzy o podwyżkach cen ofertowych mieszkań
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama