Tylko do końca tego roku przewoźnicy mają obowiązek stosowania zniżek na przejazdy. Potem firma przewozowa, która nie podpisała umowy z organizatorem, nie będzie musiała udzielać ulg. Ma to zależeć od dobrej woli właściciela. Po 1 stycznia 2017 r. zniżki będą bowiem musieli stosować tylko ci, którzy podpiszą umowę z samorządem. Przy założeniu, że konieczność zapewnienia przewozu na obsługiwanej przez nich trasie wynika z planów transportowych. To rezultat nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym uchwalonej w 2010 r.
Prawo pozbawi więc pasażerów, w tym uczniów, studentów, kombatantów i osoby niepełnosprawne, biletów ulgowych.
– 80 proc. samorządów nie rozpisało do tej pory przetargów na operatorów linii. W związku z tym tylko nieliczni przewoźnicy będą mogli liczyć na rekompensatę. Tymczasem samorządy nie są zainteresowane podpisywaniem takich umów. Na ich terytorium jest przecież wiele firm transportowych, które zapewniają przejazdy. To, czy firma będzie stosowała zniżki, samorządów może już nie obchodzić – mówi Tom Rollauer, ekspert Transtica.
Zniżki na przejazdy będą obowiązywać na pewno w komunikacji miejskiej, bo organizacja takiego transportu jest obowiązkowa. Ale lista połączeń, w których przestaną być honorowane, jest długa. Są to wszystkie kursy dalekobieżne, większość linii autobusowych między powiatami jednego województwa, wewnątrz powiatów oraz na pociągi Express InterCity, Pendolino i TLK.
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa uspokaja jednak podróżnych: planuje zmienić prawo.